środa, 26 grudnia 2012

Rozdział 13


Rozdział dedykowany Sol, która często dopingowała mnie do pracy i służyła za Wena. Gdyby nie ona pewnie dłużej musielibyście nieraz czekać aż coś naskrobię. Dziękuję ci za pomoc i cierpliwość.

Michaś został zaniesiony przez policjanta, na którego szyi zawisnął, do radiowozu. Mężczyzna zaskoczony ufnością malucha pogłaskał go po ciemnej główce i usiadł z nim na tylnym siedzeniu.
- Nie bój się, już złapali tych okropnych porywaczy  - uśmiechnął się do chłopczyka uspokajająco.
- Nie byli tacy źli, robili dobre kanapki i pozwolili mi oglądać bajki. A potem jak znalazłem to wino, straszne się ucieszyłem – opowiadał z przejęciem maluch.
- To w domu pozwalają  pić ci alkohol? – zapytał zdezorientowany mężczyzna.
-  O czym pan mówi, przecież dzieciom nie wolno! – oburzył się Michaś. – Wie pan – kontynuował z poważną minką  – ja kiedyś oglądałem taki film jak dwóch panów piło wino, potem się całowali, turlali po dywanie i zaczęli robić TE rzeczy. Weszła sąsiadka, a oni nawet jej nie zauważyli. Pomyślałem, że jak się zaczną turlać, to ucieknę i poszukam telefonu, żeby zadzwonić do tatusia – zamrugał długimi rzęsami Michaś wyraźnie z siebie zadowolony.
- Aa sskąd wiedziałeś, że oni będą się całować? – Wyjąkał policjant, któremu od tych wszystkich rewelacji zaczęło lekko kręcić się w głowie. Siedzący z przodu radiowozu kierowca zatykał sobie pięścią usta i wydawał z siebie dziwne bulgoczące odgłosy.
- To proste, oni zachowywali się zupełnie jak moi tatusiowie. Patrzyli sobie w oczy, uśmiechali się, a ten większy ciągle wzdychał i się oblizywał, zupełnie jak tata Max – Chłopczyk wbił w mężczyznę niewinne oczęta.
- Możesz oglądać takie filmy dla dorosłych? – zapytał mężczyzna całkowicie skołowany.
- Nie mogę, ale jak chłopcy w zerówce powiedzieli, że bocian przynosi dzieci musiałem to sprawdzić, bo wie pan taki niemowlak dużo waży i ptaszek by go przecież nie uniósł – odparł z powagą małego naukowca Michaś. – Wiedziałem, że mnie w konia robią. W Internecie pisało, że najpierw trzeba robić TE rzeczy, a potem dzidziuś rośnie w brzuszku – przysunął się do policjanta bliżej i z ogromną ciekawością zaczął obmacywać jego sporą oponkę. – Jest już bardzo duży, pewnie maluszek niedługo się urodzi – pokiwał główką.
- Ale ja nie….- Policjant obserwował poczynania chłopca z otwartymi ustami nie wiedząc co odpowiedzieć. Tymczasem kierowca zaskowyczał jakby ktoś nadepnął mu na nogę i wypadł z samochodu dławiąc się własną dłonią.
 – Myślę, że najlepiej będzie jak odwieziemy cię do domu – Machną przez okno na stojącego nieopodal mężczyznę. Po dwóch godzinach byli już na miejscu. Chłopczyk w tym czasie zasnął na kolanach porucznika. Jak tylko policjant wszedł do holu w willi Norra usłyszał głośny pisk. Pojawiła się jasnowłosa błyskawica i wyrwała Michasia z jego ramion. Jacek delikatnie przytulił do piersi śpiącego synka i pobiegł z nim na piętro, zostawiając oniemiałego gościa samego.
- Przepraszam za męża – Max podał rękę policjantowi. -  Trochę go poniosło, ale strasznie się denerwował. Jesteśmy ogromnie wdzięczni policji za pomoc i szybką interwencję.
- To nasza praca – odparł skromnie mężczyzna – nie jestem pewien czy ta interwencja była rzeczywiście konieczna – roześmiał się i położył zdumionemu piosenkarzowi rękę na ramieniu. Usiedli w salonie, gdzie po chwili dołączyła do nich cała rodzina. Michaś w tym czasie kąpał się ze swoją kaczuszką zalewając całą łazienkę. Wszyscy z zainteresowaniem wysłuchali relacji mężczyzny z przeprowadzonej akcji, zaśmiewając się do łez z historyjki malucha.
- Chyba będę musiał zadbać o kondycję – poklepał się po wydatnym brzuchu  policjant.- Nie chcę, by następny dzieciak zapytał mnie, czy tam czasem bliźniaków nie noszę.
…………………………………………………………………………

Jacek od tygodnia szalał po domu. Zamienił się w nadopiekuńczą matkę - kwokę. Nie spuszczał syna z oka i nie pozwalał mu odejść od siebie nawet na krok. Po kilku dniach wszyscy mieli już dość jego zachowania, a najgłośniej protestował mały Michaś. W końcu podczas nieobecności Jacka, który nadal chodził na zabiegi i ćwiczenia, cała rodzina zebrała się w salonie. Zaczęli się zastanawiać jak przywrócić chłopakowi rozsądek. Max doszedł do wniosku, że po tych wszystkich dramatycznych wydarzeniach potrzebują wakacji. Postanowił zorganizować miodowy miesiąc, którego tak naprawdę z mężem nigdy nie mieli. Zosia z Martą zaofiarowały się zaopiekować Michałkiem. Nie było już czego się bać. Zelda także została aresztowana w hotelu, w jakiejś małej mieścinie. Jak tylko wrócił Jacek cała rodzinka rzuciła się na niego i tak długo prawili mu kazania, aż wymiękł i się poddał. Zgodził się wyjechać z Maxem, ale tylko na tydzień.
Max naprawdę się postarał i w ciągu jednego dnia zorganizował wyjazd. Prawdę mówiąc bał się, że Jacek się rozmyśli i chciał kuć żelazo póki gorące. Miał zamiar zaszyć się z mężem na jakimś odludziu, bo prasa i telewizja szalały pokazując ciągle zdjęcia i krótki filmik nakręcony podczas pojmania porywaczy. Oczywiście w ocenzurowanej nieco wersji, gdzie goliznę zastąpiły śmieszne kwadraciki. Jacek burcząc i fukając spakował się i z naburmuszoną miną wsiadł do samochodu. Nie miał ochoty na żadne wakacje, ale doskonale wiedział, że uparta rodzinka nie dała by mu spokoju. Max obserwował jego miny z rozbawieniem i czułością.
- Kochanie daj spokój, przestań się marszczyć i ciesz się tą wycieczką. Michaś jest pod dobrą opieką, a ty powinieneś odpocząć – Mężczyzna położył niby przypadkiem dłoń na smukłym udzie chłopaka. Ten drgnął i jeszcze bardziej się najeżył.
- Ty się lepiej na drogę patrz, bo za chwilę jakieś drzewo zaliczymy. Wiem co ci chodzi po tej zboczonej głowie – odsunął stanowczo jego rękę.
- Jacusiu, ale skąpiradło z ciebie, od takiego małego mizianka nic ci nie ubędzie. Jestem doskonałym kierowcą i umiem zapanować nad samochodem w każdej sytuacji – uśmiechnął się zarozumiale Norr.
- W każdej sytuacji mówisz? – Jacek spojrzał na niego z podejrzanym błyskiem w oku. Jechali właśnie szeroką autostradą przez rozległą równinę, w okolicy nie było widać żywego ducha. Po obu stronach drogi ciągnęły się piaszczyste wydmy z rzadka porośnięte wysoką trawą. Chłopak pochylił się i puścił radio. Nagle odwrócił się do męża i włożył mu dłoń między uda. Zacisnął palce na jego penisie i przesunął w górę i w dół.
- O cholera – zaklął Max, wciągnął gwałtownie powietrze i z piskiem opon zjechał na pobocze. Spojrzał na chłopaka, który siedział obok z psotnym błyskiem w oczach i tryumfalnym wyrazem twarzy.
- Opanowany co? – Jacek pokazał mu język.
- Oszalałeś, mogliśmy mieć wypadek głupolu jeden! – warknął ściskając uda, bo jego członek zareagował bardzo gwałtownie na dotyk męża.
- Nie przesadzaj, z czym byś się zderzył, z wydmą? – parsknął rozbawiony chłopak i zerknął na krocze mężczyzny. – Chyba masz problem, a zimnej wody nigdzie ani śladu – wyszczerzył się bezczelnie.
- Oj doigrasz się w końcu – pogroził mu piosenkarz. Wyjechał z powrotem na autostradę i gwałtownie przyśpieszył. Po trzech godzinach dotarli na miejsce. Zatrzymali się przed niewielkim drewnianym domkiem otoczonym wspaniałym, bujnym ogrodem. W oddali słychać było szum fal. Jacek rozglądał się dookoła ze zmarszczonymi brwiami jakby coś usiłował sobie przypomnieć. W końcu nie oglądając się za siebie ruszył wąską ścieżką w stronę oceanu. Stanął nad brzegiem i nagle go olśniło.
- Max, poznajesz? To ta plaża na której się poznaliśmy, jak tu pięknie – westchnął zachwycony chłopak. Błękitne, kryształowo czyste fale rozbijały się o skały.
- Kupiłem ją rok po naszym rozstaniu razem z domem. Przyjeżdżałem tu każdego lata i wspominałem czas, kiedy byliśmy tacy szczęśliwi. Nigdy nie udało mi się o tobie zapomnieć – Mężczyzna przytulił się do pleców chłopaka i objął go w pasie. Odwrócił go do siebie i musnął jego usta swoimi. – Wykąpiemy się? – zaczął zrzucać z siebie ubrania, aż został w samych bokserkach. Jacek niewiele się namyślając zrobił to samo.
 Było samo południe i słońce stało już wysoko na niebie. Nigdzie nie było widać ani jednej chmurki. Mężczyźni przepychali się i chlapali beztrosko jak dzieci. Szybko zmęczyli się tym dokazywaniem, bo z góry lał się prawdziwy żar. Max pierwszy wyszedł na brzeg i schronił się przed narastającym skwarem pod rosnącymi w pobliży drzewami. Usiadł na piasku i uśmiechnął się do swoich myśli. Lekka bryza owiewała mu muskularne ciało. Jak przed wieloma laty zapatrzył się na wychodzącego z wody Jacka. Mąż niewiele się zmienił, był równie zgrabny i smukły jak dawniej. Ostatnio nawet trochę się opalił i teraz jego skóra lśniła złociście. Stanął tyłem do światła. Nagle krople wody na jego ciele zaczęły błyszczeć, spływały po ładne wyrzeźbionej klatce, okrążały pępek, zarysowały apetyczne mięśnie na płaskim brzuchu.  Malowały mokre szlaczki, spływając w dół ku szczupłym udom. Mężczyzna oblizał się na ten widok. Nie mógł oderwać od chłopaka roziskrzonych oczu. W bokserkach natychmiast zrobiło mu się ciasno.
- Jacek – odezwał się ochryple i wyciągnął do niego rękę. Mąż posłusznie podszedł bliżej i usiadł mu na udach. Zajrzał mu głęboko w oczy i czule się uśmiechnął.
- Chcesz mnie? – zarzucił mu ręce na szyję.
- Tutaj, kochaj się ze mną na tej plaży, na której cię pierwszy raz zobaczyłem – wyszeptał mu do ucha Max. Chłopak poczerwieniał na twarzy, nie spuszczając niego wzroku podniósł się i zdjął z siebie bokserki. Objął go nogami w pasie i ukrył zawstydzoną buzię w zagłębieniu między szyją, a obojczykiem. Mężczyzna ułożył go na swojej koszuli i zaczął scałowywać słone krople, przesuwał szorstkim językiem wzdłuż mokrych ścieżek. Jacek tylko posapywał, oddychając coraz szybciej. Mąż bawił się jego drżącym z ekscytacji ciałem, smakował je i poznawał wciąż na nowo. Z szyi przesunął się na klatkę, a stamtąd na stwardniałe, kremowe sutki. Ssał zapamiętale to jeden, to drugi wyrywając z ust męża coraz głośniejsze jęki. – Rozsuń nogi kochanie – Jacek ulegle zrobił o co prosił. Umościł się między nimi wygodnie, a jego usta dotarły już poniżej pępka. Kiedy zobaczył dumnie sterczącą męskość chłopaka westchnął pożądliwie i polizał ją łakomie.
- Aaa …! – nie wytrzymał chłopak i wydał okrzyk rozkoszy. Zmieszany włożył sobie pięść do ust. – Max zrób coś, ja zaraz dojdę! – Sięgnął do spodni po olejek do opalania, wylał trochę na dłoń. Przesunął ją wzdłuż swojego boku i włożył dwa palce do zaciśniętej dziurki. Zaczął się zapamiętale pieścić, skomląc z pożądania. Norr obserwował jego zabiegi z zafascynowaniem. Nie przestając ani na chwilę pobudzać spragnionego, wijącego się z podniecenia ciała. Mężczyzna rozebrał się do końca i uniósł nogi kochanka do góry. Oparł na swoich przedramionach. Jacek natychmiast przestał się dotykać i patrzył na niego rozszerzonymi źrenicami, prawie zapominając oddychać. 
- Weź mnie mocno i pieprz jakby miał skończyć się świat! – krzyknął rozkazująco. Na takie oświadczenie Norr wbił się w niego jednym ruchem aż po jądra. – Och…! – zaskowyczał po zwierzęcemu chłopak i wypiął się bardziej, eksponując krągły tyłek i kręcąc nim niecierpliwie.
- Głupolku, rozerwę cię na strzępy jak będziesz się tak zachowywał – wychrypiał Max.
- To dawaj, pokaż co potrafisz! – warknął. Na taką zachętę mężczyzna zaczął uderzać tak mocno, że prawie zgiął go wpół. Chłopak był właśnie w siódmym niebie. Drażniona przez cały czas prostata posłała go na szczyt rozkoszy. Wielki penis Maxa uderzał w nią raz po raz i zapalał w jego głowie tysiące gwiazd. Teraz wrzeszczał już z całych sił ponaglając partnera do głębszej penetracji. Nagle jego ciało zadrżało i wygięło się w łuk. Potężny orgazm dosłowne pozbawił go tchu. Dochodził wyjąc jak dzikie zwierzę, a mąż wtórował mu niskim głosem. Wytrysnęli w tym samym momencie i opadli na siebie bez sił. Trzęsące się, spocone ciała wtuliły się w siebie.
- Kochasz mnie troszeczkę? - Wyszeptał mu do ucha Norr.
- Pewnie, że kocham -  Jacek potarł policzkiem o jego falującą klatkę piersiową. – Gdyby tak nie było to co bym tu robił w samo południe, strasząc mewy i pieprząc się z tobą jak kotka w rui – poczerwieniał mocno na twarzy, bo właśnie zaczęła mu wracać świadomość. – Max, czy tu blisko są jacyś sąsiedzi? My chyba byliśmy dość głośno.
- Za tamtą wydmą jest następny domek, ale o tej porze jedzą pewnie obiad więc może cię nie słyszeli – zachichotał, widząc speszoną minę Jacka.
…………………………………………………………….................

Epilog

Po kilku miesiącach odbył się proces, który zakończył się bardzo szybko. Dowody winy czworga oskarżonych były niepodważalne. Oczywiście najwyższy wyrok otrzymała Zelda,  jako mózg całej operacji, do porwania dołączyły się jeszcze inne przestępstwa kobiety. Dostała 15 lat, które spędziła w ciężkim stanowym więzieniu o zaostrzonym rygorze. Prze z jakiś czas dzielnie towarzyszyła jej Nicola, ale ona miała do odsiedzenia tylko pięć lat. Z ich celi przez ten czas dochodziły dzikie wrzaski i odgłosy walki. Prawie codziennie dochodziło między nimi do bijatyki. Z tego powody nie umorzono im ani dnia.
Riki i Marcel dostali tylko rok aresztu, resztę w zawieszeniu. Do tak niskiego wyroku bardzo przyczynił się Michaś, który też był przesłuchiwany przez sądowych psychologów. Mężczyźni dostali wspólną celę, co bardzo ich do siebie zbliżyło. Już po kilku dniach słychać było stamtąd okrzyki rozkoszy na przemian z ponagleniami i skowytami. Wkrótce stali się sławni w całym więzieniu. Pod ich drzwiami ustawiały się kolejki wolnych słuchaczy. Strażnicy dorabiali sobie, sprzedając bilety wstępu na każdy wieczorny seans. Klienci wychodzili zadowoleni z wielką erekcją w spodniach, a co wrażliwsi ze sporą, mokrą plamą. Oczywiście sąsiedzi, bo obu stronach mieli zapewnione atrakcje za darmo. Tymczasem Marcel i Riki nic o tym nie wiedzieli i bawili się każdej nocy w najlepsze. Po sześciu miesiącach zostali, ku ogromnemu niezadowoleniu wszystkich mieszkańców zwolnieni do domu. Dlaczego tak szybko? Ponieważ podczas okresowego badania wyszło na jaw, że Marcel jest w ciąży i to z bliźniakami. Zaskoczeni bandyci przez kilka dni dochodzili do siebie po tej niespodziewanej wiadomości. Szybko ich wypuszczono, załatwiono socjalne mieszkanie i pracę w fabryce papierosów.

Myślicie, że nasi główni bohaterowi byli mądrzejsi od porywaczy? Niestety nie, oni też zostali zaskoczeni, kiedy lekarz z uśmiechem wręczył im piękne zdjęcie dzidziusia, jakie wykonał podczas robienia USG. Popatrzyli na siebie z kompletnym niezrozumieniem.
- Max, przecież ty łykałeś jakieś pigułki! – Jacek dźgnął go oskarżycielsko placem w pierś.
- No coś ty, odstawiłem je jak powiedziałeś, że ty zażywasz – mąż spojrzał na niego zdziwiony.
- A mnie kazał je przestać przyjmować ten lekarz od rehabilitacji, kłóciły się z tym co mi przepisywał – pokręcił głową Karski. – Jak my sobie damy radę z dwoma maluchami? – jęknął.
- Nie przejmuj się skarbie, teraz jesteśmy razem i może jakoś przetrwamy – przytulił go do siebie piosenkarz, ale w głowie już miał wizję domu przewróconego do góry nogami przez bandę energicznych łobuziaków.
KONIEC
………………………………………………………………...............

To już koniec tej historii. Mam nadzieję, że wam się podobała. Jak zwykle wszystko dobrze się skończyło. Dziękuję wszystkim czytelnikom za wytrwałość i komentarze, które ogrzewały moje serce.



33 komentarze:

  1. Dziękuję bardzo za dedykację:)
    A teraz notka :) Michaś jest najwspanialszym dzieckiem jakie miałam przyjemność poznać i jaki mądry. Policjanci pewnie jeszcze długo mieli ubaw jak o nim rozmawiali.
    Bardzo się cieszę że Jackowi i Maxowi w końcu się udało. Że są znowu razem i znowu w ciąży:) Ciekawe czy Michaś będzie im pomagał.
    Porywacze dostali bardzo fajną "karę" i w sumie byli bardzo pozytywnymi postaciami i fajnie zakończyłaś ich wątek. Zeldzie natomiast należało się jeszcze więcej głupia baba.
    Całe to opowiadanie jest pełne nadziei że można wyjść szczęśliwie z każdej nawet najczarniejszej sytuacji a połączenie kochanków daje siłę. Każda romantyczna scena wychodzi ci świetnie i oby było takich więcej. Tu było dużo humoru ja dalej jak widzę w domu trzepaczkę to się pokładam ze śmiechu aż się wszyscy dziwią. Jak przy każdym Twoim opowiadaniu szkoda że kończy się tak szybko ale opowiedziałaś nam bardzo zgrabną historię i na pewno do niej wrócę.
    Teraz weny i chęci na być może coś nowego:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Aż szkoda że to już koniec tego opowiadania. Ja tam bardzo lubię pozytywne zakończenia. Chętniej w tedy czytam inne twoje opowiadania;)
    Troche żałuję, że nie poznam łobuziaków których zapowiedziałaś. Na pewno daliby popalić rodzicom;) To jak zakończyłaś to opowiadania bardzo mi się podoba. Nie dość, że pozytywnie to jeszcze ciekawie.
    Dziękuję sol, że cię motywowała i życzę wam obu weny:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo was proszę podpisujcie się choćby jakimś pseudonimem. Chcę wiedzieć kto do mnie pisze, wtedy mam wrażenie że rozmawiam z wami bezpośrednio.

      Usuń
  3. jeeeeeeej jak to koniec:( tak szybko ;( będe płakać !!! ;(;(;(;( nie zgadzam sie, to opoiwadanie ocieka zajebistościa nie mozesz go tak po prostu zakończyć ;< nie chce...


    Magnolia

    OdpowiedzUsuń
  4. Koniec? niee... tak szybko? Jednak dobrze się skończyło i z tego powodu jestem szczęśliwa.Mam nadzieje,że to oznacza kolejne nowe opowiadanie?
    Świetne zakończenie w końcu każda historia ma swój koniec i trzeba się z tym pogodzić.

    OdpowiedzUsuń
  5. Opowiadanie bardzo mi sie podobalo a zakonczenie jest swietne krysa

    OdpowiedzUsuń
  6. Szkoda, że już koniec tak wspaniałego opowiadania. Wspaniałe zakończenie. Ciekawe jak sobie poradzą z dwoma łobuziakami, nie będą mieli łatwo, hehe. No po prostu cudowne opowiadanie. Piszesz świetnie i dzięki za to opowiadanie.:) Pozdrawiam:) Życzę dużo weny:)



    Kyouko

    OdpowiedzUsuń
  7. O matko kochana!!!! ja cię zabiję ;P jak ty to robisz, że mam taką głupawkę że aż mnie czkawka bierze?? A co do "KONIEC" nie zgadzam się!! a gdzi druga część z ich drugim dzieckiem i dziećmi Marcela i Rikiego!!! musze wiedzieć jakimi będą ojcami ;PP powiem nie głupi pomysł żebyś stworzyła im takie krótkie opowiadanie ;P

    Szkoda, że to już koniec przygód Norra i Jacka, ale mam nadzieję, że rozważysz propozycję i pomysł o Marcelu i Rikim ;PP
    WENY DO INNYCH OPOWIADAŃ I SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Szkoda, że już koniec... Było super!!! Jakie będzie następne opowiadanie? Pzdr

    OdpowiedzUsuń
  9. śliczne! Bardzo pięknie opisałaś ten rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Opowiadanko było super, jak sama zwróciłaś uwagę, w stylu "Niewolnicy Isaury" ;) Czytałam ze dwa(?)wcześniejsze, i z przyjemnością stwierdzam, że warsztat pisarski jest coraz lepszy! Chociaż położyło mnie zdanie z ostatniego rozdziału: ..."Max zbiegł do cienia i usiadł na piasku susząc się w promieniach słońca." Ale cóż, i tak sympatycznie się czytało :) Na nowy rok życzę duuużo WENY i niezwykłych pomysłów do realizacji. Z ciekawością będę zaglądać na Twoje strony, droga Autorko. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak to jest jak się samej poprawia własne teksty. Potrzebuję specjalistki od stylu, która będzie ciągła mnie za ucho za te wszystkie błędy. Jestem wdzięczna za każdą wyłapaną w opowiadaniu bzdurę.

      Usuń
  11. Witam,
    buuu już koniec? Ja nie chcę... wspaniale, to po prostu cudo, rozmowa Michasia z tym policjantem rewelacja, a to co na plaży istne cudo, Max kupił tą plażę razem z domem na której się poznali. Zelda i Nicole dostały to na co zasłużyły, a Riki i Martin, cieszę się, że tak się skończyło, ich sąsiedzi powinni płacić więcej, no bo przecież mają miejsca VIP-owskie.:-> Michaś będzie miał rodzeństwo, może kiedyś pokusisz się o napisanie drugiej części...
    Na nowy rok życzę T0obie dużo weny, i pomysłów na nowe opowiadania
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  12. Kiedy będzie następne opowiadanie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz z boku na panelu dwa: Narzeczona dla czarta, Cinderella i Gangsterzy.

      Usuń
  13. Super bardzo mi się podobało.pa.pa.

    OdpowiedzUsuń
  14. Jak widać, drugie opowiadanie, za które się wzięłam, to właśnie te. Bardzo dobrze wymieszałaś... Hm, nastroje, że tak to ujmę. Lubię czytać rzeczy, przy których można się czasem uśmiechnąć, czasem zasmucić, a innym razem nad czymś zastanowić. Miałaś bardzo ciekawy pomysł. Poza tym rozwaliły mnie seny na temat więzienne kariery Marcela i Rikiego. Taki mały, przyjemny majstersztyczek :)
    No i po raz kolejny moje męskie ciąże. Niebawem biorę sie za nadrabianie reszty opowiadań :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Boskie opowiadanie, fantastyczny pomysł. Uwielbiam Twoje epilogi do opowiadań :) to cudowne, że zawsze dajesz czytelnikom wyobrażenie co dalej dzieje się z bohaterami.
    Pozdrawiam i życzę duuuużo weny na następne opowiadania!
    Olga

    OdpowiedzUsuń
  16. szkoda że takie krótkie opowiadanie ale fajne i miło się czytało i bardzo wciągające

    OdpowiedzUsuń
  17. Whoa! This blog looks exatly like my old one! It's on a totally different topic but it has pretty much the same page layout and
    design. Wonderful choice of colors!

    OdpowiedzUsuń
  18. Thanks for the auspicious writeup. It in reality
    was once a leisure account it. Glance advanced to far delivered agreeable from you!

    However, how can we be in contact?

    Have a look at my web blog - sextreffen in hamburg

    OdpowiedzUsuń
  19. Contact - GG 41670745 albo stregabianca7@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  20. This is very interesting, You're an overly skilled blogger.
    I've joined your feed aand look forward to searching
    for more oof your excellent post. Also, I have shared your web site in my socia
    networks

    OdpowiedzUsuń
  21. Hello! Would you mind if I share your blog ith my myspace group?
    There's a lot of people that I think would really appreciate your content.
    Please lett me know. Thank you

    OdpowiedzUsuń
  22. hm... boskość nad boskościami i wszystko boskość. Pewnie za parę miesięcy po raz kolejny przeczytam tę historię :D

    OdpowiedzUsuń
  23. Rewelacja. Bardzo lubię Twoje opowiadania. Jak zwyke urzekające.

    OdpowiedzUsuń
  24. Świetna historia szkoda tylko, że nie ma pokazanej tej rozruby jaką zrobią dzieciaki :D

    OdpowiedzUsuń
  25. Jak ty to robisz, że każde opowiadanie które czytam trafia w moje gusta... Bardzo lubię Yaoi, a jeszcze jak facet może mieć dzieci... Cud, miód i orzeszki :D Nie pozostaje mi nic innego jak Weny życzyć :D

    OdpowiedzUsuń
  26. Genialne opowiadanie. Życzę jak najwięcej weny do pisania tak cudownie zabawnych historyjek.

    OdpowiedzUsuń
  27. Hejeczka,
    cudowny rozdział, Michaś i rozmowa z tym policjantem o tak trzeba popracowac nad kondycją i pozbyć się brzuszka pączkowego ;) och Max kupił tą plażę gdzie pierwszy raz się poznali... tęsknił za nim barszo i pojawiał się tam aby powspominać...
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Zośka

    OdpowiedzUsuń
  28. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  29. Hejeczka,
    bardzo wspaniały epilog, cudowne zakończenie całej tej historii, och nasz Michaś bardzo przyczynił się do załagodzenia kary dla Marcela i Riri, i kolejne maluszki w drodze jak będą tak cwane jak Michaś to przywrócą dom do góry nogami... ;)
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Zośka

    OdpowiedzUsuń