Zofia z
Martą trochę niefortunnie wybrały miejsce spaceru. Usiadły w ogrodzie na
ławeczce i usiłowały wspólnymi siłami zainteresować chłopca pływającymi w oczku
wodnym czerwonym karpiami. Michaś chwilę się przyglądał pływającym rybkom, ale
bardzo szybko ta zabawa mu się znudziła. Usiadł pomiędzy kobietami i wyciągnął
z kieszeni batonika.
- Aaa…-
dobiegł ich nagle, gdzieś z góry, przeraźliwy kwik Maxa. Kobiety teraz dopiero zorientowały się, że
siedzą bezpośredni pod oknem sypialni Norra, gdzie właśnie odbywa się
egzekucja. Po serii zupełnie niemęskich pisków i odgłosów uderzeń nastała
cisza.
- Musimy iść
do kuchni – odezwał się niespodziewanie chłopczyk i ujął je za ręce.
- Chyba nie
zrobił mu dużej krzywdy? – zapytała niespokojnie gospodyni ruszając w stronę
domu.
- Gdzie tam,
Jacek jest łatwopalny, ale złość szybko mu przechodzi. Na pewno Maxowi nic nie
będzie – odpowiedziała jej Zosia, jej głos nie brzmiał jednak zbyt pewnie. Gdy
tylko weszli do kuchni Michaś zaczął się rozglądać na wszystkie strony wyraźnie
czegoś szukając.
- Proszę
pani – zwrócił się z poważną minką do Marty – czy macie w domu żelowe okłady?
-
Oczywiście, kilka zawsze jest w lodówce, ale po co ci one? – zapytała
zaskoczona kobieta podchodząc do lodówki.
- Dla
tatusia – wziął z jej ręki lekko zmrożony woreczek i niczego nie wyjaśniając pobiegł
szybko na piętro. Kobiety spojrzały po sobie, zupełnie nie mając pojęcia o co
mogło malcowi chodzić. Poszły za Michasiem ogromnie ciekawe co będzie robił z
tym okładem. Wkrótce usłyszały wysoki głosik chłopczyka dochodzący z sypialni
piosenkarza. Skradając się po cichu podeszły do drzwi i ostrożnie je
uchyliły. Scena, którą zobaczyły
spowodowała, że obie wpakowały sobie pięści do ust, aby się nie roześmiać na
głos.
- Tatusiu
połóż się na brzuszku – komenderował Maxem synek. Mężczyzna bez sprzeciwu
wykonał polecenie. Ulokował się wygodnie na kanapie trochę się krzywiąc na
twarzy – Teraz się nie ruszaj – Chłopczyk wziął woreczek i położył mu
delikatnie na pośladkach. – Bardzo cię boli? – zapytał troskliwie.
- Tylko
troszeczkę – odpowiedział Norr ogromnie zmieszany i zaskoczony zachowaniem
malucha.
- Mnie
możesz powiedzieć, strasznie krzyczałeś – pociągnął noskiem Michaś. – Musiałeś
być okropnie niegrzeczny, mnie tatuś dawał czasem klapsa jak zasłużyłem, ale
zawsze byłem dzielny i nie płakałem.
- Chyba nie
jestem taki odważny jak ty, skarbie – westchnął ciężko Max i chciał wstać, ale
maluch mu na to nie pozwolił.
- Nie
siadaj, ten żel bardzo pomaga na siniaki. Tatuś zawsze mi go przykładał jak się
potłukłem – zatrzymał go Michałek. - Pogłaskam cię po głowie i przytulę, to
będzie mniej bolało. Zaopiekuję się tobą.
- Dobrze
kochanie, jesteś naprawdę świetną pielęgniarką – uśmiechnął się do niego
mężczyzna. W tym momencie na korytarzu rozległ się jakiś hałas. Coś stuknęło i
rozległ się stłumiony pisk. Zofia właśnie się poślizgnęła, upadła na kolana i
niechcący pchnęła drzwi, które pod jej ciężarem się zatrzasnęły. Zerwała się
natychmiast na równe nogi i zataczając ze śmiechu zbiegła po schodach na dół,
za nią trzymając się za brzuch podążyła Marta. Zamknęły się w spiżarce,
spojrzały na siebie i zaczęły rechotać na cały głos.
………………………………………………………………………
Tymczasem Jacek zmęczony wrażeniami położył
się na chwilę i zasnął. Po dwóch godzinach obudził się w pełni wypoczęty i w
dobrym humorze. Energia go rozpierała i miał ochotę zrobić sobie mały wypad na
miasto. Przyszedł mu do głowy pewien pomysł i postanowił go natychmiast
zrealizować. Zadzwonił do Jima, który pomógł mu wszystko zorganizować. Ubrał
się szybko w obcisłe biodrowe jeansy, które nie do końca zakrywały jego
pośladki oraz krótką koszulkę, cały czas podjeżdżająca do góry i odsłaniającą
całkiem niezły kaloryferek. Trochę się bał jak to będzie wyglądało, ale od
dawna miał chęć to zrobić.
Po trzech
godzinach wrócił do domu i od razu pobiegł do sypialni obejrzeć swój nowy
nabytek. Stanął przed lustrem i zaczął podziwiać rysunek wykonany przez mistrza
tatuażu. Zsunął odrobinę spodnie, aby móc zobaczyć obrazek w pełni. Na jego
lewym pośladku pysznił się niewielki, złotozielony, śliczny wąż owinięty wokół
gałązki kwitnącej jabłoni. Wyglądał naprawdę pięknie, a jego łuski lśniły jak
wypolerowane. Umieszczony specjalnie w strategicznym miejscu, tam gdzie
zaczynał się pośladek, sprawiał, że każdy miał ochotę pociągnąć za spodnie, aby
zobaczyć całość. Karski był zachwycony, rodzice nigdy nie pozwoliliby mu zrobić
czegoś takiego. Teraz trzeba go zaprezentować szerszej widowni i sprawdzić czy
będzie się podobał. Postanowił zabrać synka na pobliską plażę, na której jak
twierdziła Marta, zazwyczaj było bardzo mało ludzi, jako że bogata dzielnica
zamknięta była przed turystami. Poszedł poszukać synka. Michaś jak tylko
usłyszał, że idą zobaczyć ocean zaczął piszczeć z radości. Najpierw jednak
zjedli obiad. Przy okazji Jacek powiadomił gospodynię jak mają zamiar spędzić
popołudnie, aby nikt się o nich nie martwił. Norra nie było w domu i miał
wrócić dopiero wieczorem. Skoro Max tak sobie z nim pograł i nie pytając o
zadnie przedstawił go całemu światu, to nie widział problemu w pokazaniu
swojego tatuażu na plaży. Jeśli nawet jego sąsiedzi trochę się pośmieją to
dziury w niebie nie będzie. Karski nie był zbyt odważny, ale chęć zrobienia na
przekór mężowi zwyciężyła jego wrodzoną nieśmiałość. Uzbroił się w całą swoją
śmiałość i z podniesioną wysoko głową pomaszerował z synkiem nad ocean. Bardzo
szybko kompletnie zapomniał po co tutaj przyszedł. Michaś , który pierwszy raz
widział morze nie pozwolił mu usiąść ani na chwilę. Szalał z radości i wciągnął
natychmiast Jacka do wesołej zabawy. Po godzinie obaj byli już cali mokrzy i
niesamowicie zmęczeni. Nie mieli pojęcia, że na plaży nie ma nikogo, kto nie
obserwowałby ich z zainteresowaniem. Sąsiedzi Maxa bardzo szybko zorientowali
się z kim mają do czynienia. Spora część opalających się osób nie mogła oderwać
oczu od tyłka Karskiego i jego migoczącego w słońcu tatuażu. Powstawały
pierwsze zakłady co takiego znajduje się poniżej linii spodni. Wykonano też
kilka zdjęć, czego Jacek zupełnie nie zauważył zajęty synkiem.
Natomiast Max
wrócił do domu o wiele wcześniej niż zapowiadał. Marta od razu zawiadomiła go o
wycieczce męża. Norr natychmiast strasznie się zdenerwował, bojąc się o
bezpieczeństwo swojej małej rodzinki. Doskonale wiedział jak bezwzględni
potrafią być niektórzy fani i paparazzi.
- Jak mogłaś
mu na to pozwolić – warczał na gospodynię – trzeba było wybić mu to z głowy.
- Jacek nie
jest tutaj więźniem, a ja wysłałam za nimi ochroniarzy, mają ich dyskretnie
pilnować, więc przestań się po mnie wydzierać – odpowiedziała mu bynajmniej nie
przestraszona Marta. - Jak się tak bardzo przejmujesz, to idź ich poszukać! –
Maxowi nie trzeba było tego dwa razy powtarzać. Pobiegł do garażu, wsiadł do otwartego terenowego samochodu i pojechał w kierunku plaży. Wolniutko prowadził auto
aleją wzdłuż oceanu i wypatrywał Jacka z Michasiem. Jak tylko ich dojrzał
wyskoczył na ulicę nawet nie otwierając
drzwiczek. To co zobaczył jak podszedł bliżej, niezbyt mu się spodobało. Obaj
panowie klęczeli na piasku i budowali zamek, tymczasem wszyscy wokoło gapili się
jak zaczarowani na tyłek jego męża. Z początku nie bardzo mógł zrozumieć co ich
aż do tego stopnia zafascynowało, ale kiedy się zbliżył natychmiast wszystko
zrozumiał. Tatuaż lśnił i z daleka rzucał się w oczy, przyciągając wzrok do
zgrabnych pośladków Jacka, a kiedy jeszcze do jego uszu doszły teksty o zawartych
zakładach krew się w nim zagotowała. Czerwony z wściekłości podszedł do
najbliższych, którzy akurat zwróceni byli do niego tyłem i nie zauważyli go w pierwszej chwili.
- Niech to
szlag, co wy tutaj sami robicie? – syknął do męża.
- O Max,
miałeś wrócić dopiero wieczorem – Karski zamrugał długimi rzęsami i zerknął na
niego z najbardziej niewinną miną na jaką go było stać.
- Tatusiu –
odezwał się z naganą w głosie Michaś – nie przeklinaj, bo to niegrzecznie.
Znowu będę ci musiał robić okłady na pupę.
- Do
samochodu, ale już! Marta czeka na was z kolacją! – warknął cicho, nie mogąc
oderwać wzroku od krągłego pośladka Jacka. – Co ci przyszło do głowy, żeby
zrobić coś takiego?! Ile ty masz lat, że cieszą cię takie bzdury? – objął męża
zaborczo w pasie, wziął synka za rączkę i poprowadził ich w kierunku samochodu.
- A co, nie
podoba ci się? – zapytał zasmucony mężczyzna, po jego ustach błąkał się jednak psotny uśmieszek. – Zachowujesz się jak zgred!
- Widzę, że nie
masz pojęcia o co mi chodzi! Jutro będziesz miał okazję pooglądać sobie swój
tyłek we wszystkich brukowcach, może wtedy coś do ciebie dotrze! – Norr otwarł
drzwiczki do jeepa. – Boże, co za ludzie – obejrzał się do tyłu – dosłownie ślina
kapie im z ust! Wsiadaj i lepiej nic się już nie odzywaj!
- Chcesz
mnie nastraszyć? – zapytał zmieszany Jacek, który nie zauważył na plaży niczego dziwnego. Michaś usiadł obok niego na tylnym
siedzeniu. Zapiął pasy z zainteresowaniem obserwując wymianę zdań między
rodzicami.
- Oszukuj
się dalej – zapalił silnik piosenkarz i z piskiem opon ruszył do domu. W ciągu
kilku minut dojechali do domu. Jak tylko się zatrzymali chłopczyk pomachał im
rączką i pobiegł prosto do kuchni.
- Pomogę
Marcie piec rybki! – krzyknął do tatusiów i tyle go widzieli. Tymczasem obydwaj
mężczyźni zaczęli wchodzić po schodach. Jacek, mocno zafrasowany słowami męża szedł pierwszy,
a wkurzony i utyskujący cały czas Norr dwa kroki za nim.
- Och,
przestań narzekać, zachowujesz się jak moja matka – jęknął w końcu Jacek i
przyśpieszył, chcąc się pozbyć natręta. Maks nic się nie odezwał, bo myślami był już w innym wymiarze. Znowu został zahipnotyzowany
przez kołyszący się tyłek męża. Wężyk na jego pośladku mrugał do niego
zawadiacko rubinowymi ślepkami. Koszulka podniosła się do góry ukazując
złocistą skórę. Do jego nozdrzy doszedł go zapach rozgrzanego słońcem ciała Jacka zmieszany z
jakimś balsamem. Z każdym krokiem w jego spodniach robiło się coraz ciaśniej.
Teraz potrafił myśleć tylko o tym, jak wyglądała mała gadzina w całej okazałości. Koniecznie musiał się tego dowiedzieć. Zaczął skradać się za podążającym do sypialni mężem i kiedy nieświadomy
zagrożenia Karski wszedł do pokoju, Norr wślizgnął się tam za nim. Chwycił go
mocno w tali i wziął na ręce. Zanim ten zdążył zareagować, leżał już na łóżku na
brzuchu, a na jego udach siedział mąż i wpatrywał się w jego pośladki, jakby to
było najwspanialsze dzieło sztuki.
- Max, co ty
do cholery wyprawiasz! Złaź ze mnie napaleńcu! – krzyknął na niego, usiłując
się uwolnić spod jego ciężaru.
- Muszę go
zobaczyć! – odezwał się ochryple mężczyzna i pociągnął w dół spodnie Karskiego.
– Niesamowite! – westchnął z zachwytu na widok dwóch jędrnych półkul,
ozdobionych pięknym tatuażem.
- A mówiłeś, że ci się nie podoba! – prychnął na
niego Jacek rumieniąc się na twarzy. – Pogapiłeś się, a teraz możesz się
wynosić!
- No coś ty!
– zaprotestował Max i delikatnie zaczął gładzić jego tyłek opuszkami palców. –
Danie jak w pięciogwiazdkowym hotelu – pochylił się i wbił zęby w jędrną skórę na prawym pośladku, nadal głaszcząc
wężyka drugą ręką.
- Ratunku! –
zapiszczał Jacek wijąc się pod mężczyzną. Musiał natychmiast się uwolnić, bo
jeszcze chwila i skończy jako posiłek dla tego kanibala. Czuł jak język męża
zaczyna wędrować tam i z powrotem, wzbudzając w nim rozkoszne dreszcze. – Max ty
głupku, ani się waż, wiem co ci chodzi po tej zboczonej głowie!
- Jesteś
taki smaczny – wymruczał z zadowoleniem mężczyzna, nie zaprzestając swoich
zabiegów. – Zrobię ci dobrze, przecież widzę, że masz ochotę.
- Spieprzaj!
O kurwa! – kwiknął Karski, kiedy poczuł
jak wilgotne ciepło zagłębia się w jego rowek. Zaczął cały drżeć i mimowolnie
rozsunął uda. Mężczyzna uniósł nieco do góry jego pupę, zmuszając go do uklęknięcia
z czerwoną z zażenowania twarzą w ukrytą poduszce i ostrożnie rozchylił mu
pośladki. Zaczął energicznie lizać jego rowek zataczając kółeczka wokół drżącej
z oczekiwania dziurki. Jacek nawet nie wiedział kiedy przestał się wyrywać.
Mgła pożądania przyćmiła mu oczy, mózg reagował już teraz tylko na płynące z jego ciała rozkoszne doznania. Oddychał
coraz szybciej głośno posapując. Zaczął zatracać się w tych słodkich
doznaniach. Minęło już tyle lat kiedy ostatnio czuł się tak wspaniale. Ile to
razy śnił o tym nocami, budził się cały mokry, lepki od potu i własnej spermy.
Max niespodziewanie wsunął mu czubek języka do szparki.
- Och… -
krzyknął Jacek i poczuł jak jego twardy jak skała penis ociera się o
prześcieradło jak szalony dążąc do spełnienia. Nie trzeba było czekać długo
jak wytrysnął z głuchym jękiem i opadł bezwładnie na prześcieradło. Poczuł jak
mąż całuje go czule w kark i łagodnie głaszcze po plecach.
- Zawsze do
usług kochanie, jak byś miał ochotę na powtórkę wystarczy tylko powiedzieć – Uśmiechnął
się do niego szeroko Max z niebezpiecznym błyskiem w oczach. - Twój tyłeczek to
klasa sama w sobie.
- Pomarzyć
sobie zawsze możesz! – warknął do niego zawstydzony Jacek, który nie miał
pojęcia w jaki sposób dał się tak zmanipulować temu draniowi.
.....................................................................................
Betowała Niebieska
.....................................................................................
Betowała Niebieska