wtorek, 27 listopada 2012

Rozdział 9


Zofia z Martą trochę niefortunnie wybrały miejsce spaceru. Usiadły w ogrodzie na ławeczce i usiłowały wspólnymi siłami zainteresować chłopca pływającymi w oczku wodnym czerwonym karpiami. Michaś chwilę się przyglądał pływającym rybkom, ale bardzo szybko ta zabawa mu się znudziła. Usiadł pomiędzy kobietami i wyciągnął z kieszeni batonika.
- Aaa…- dobiegł ich nagle, gdzieś z góry, przeraźliwy kwik Maxa.  Kobiety teraz dopiero zorientowały się, że siedzą bezpośredni pod oknem sypialni Norra, gdzie właśnie odbywa się egzekucja. Po serii zupełnie niemęskich pisków i odgłosów uderzeń nastała cisza.
- Musimy iść do kuchni – odezwał się niespodziewanie chłopczyk i ujął je za ręce.
- Chyba nie zrobił mu dużej krzywdy? – zapytała niespokojnie gospodyni ruszając w stronę domu.
- Gdzie tam, Jacek jest łatwopalny, ale złość szybko mu przechodzi. Na pewno Maxowi nic nie będzie – odpowiedziała jej Zosia, jej głos nie brzmiał jednak zbyt pewnie. Gdy tylko weszli do kuchni Michaś zaczął się rozglądać na wszystkie strony wyraźnie czegoś szukając.
- Proszę pani – zwrócił się z poważną minką do Marty – czy macie w domu żelowe okłady?
- Oczywiście, kilka zawsze jest w lodówce, ale po co ci one? – zapytała zaskoczona kobieta podchodząc do lodówki.
- Dla tatusia – wziął z jej ręki lekko zmrożony woreczek i niczego nie wyjaśniając pobiegł szybko na piętro. Kobiety spojrzały po sobie, zupełnie nie mając pojęcia o co mogło malcowi chodzić. Poszły za Michasiem ogromnie ciekawe co będzie robił z tym okładem. Wkrótce usłyszały wysoki głosik chłopczyka dochodzący z sypialni piosenkarza. Skradając się po cichu podeszły do drzwi i ostrożnie je uchyliły.  Scena, którą zobaczyły spowodowała, że obie wpakowały sobie pięści do ust, aby się nie roześmiać na głos.
- Tatusiu połóż się na brzuszku – komenderował Maxem synek. Mężczyzna bez sprzeciwu wykonał polecenie. Ulokował się wygodnie na kanapie trochę się krzywiąc na twarzy – Teraz się nie ruszaj – Chłopczyk wziął woreczek i położył mu delikatnie na pośladkach. – Bardzo cię boli? – zapytał troskliwie.
- Tylko troszeczkę – odpowiedział Norr ogromnie zmieszany i zaskoczony zachowaniem malucha.
- Mnie możesz powiedzieć, strasznie krzyczałeś – pociągnął noskiem Michaś. – Musiałeś być okropnie niegrzeczny, mnie tatuś dawał czasem klapsa jak zasłużyłem, ale zawsze byłem dzielny i nie płakałem.
- Chyba nie jestem taki odważny jak ty, skarbie – westchnął ciężko Max i chciał wstać, ale maluch mu na to nie pozwolił.
- Nie siadaj, ten żel bardzo pomaga na siniaki. Tatuś zawsze mi go przykładał jak się potłukłem – zatrzymał go Michałek. - Pogłaskam cię po głowie i przytulę, to będzie mniej bolało. Zaopiekuję się tobą.
- Dobrze kochanie, jesteś naprawdę świetną pielęgniarką – uśmiechnął się do niego mężczyzna. W tym momencie na korytarzu rozległ się jakiś hałas. Coś stuknęło i rozległ się stłumiony pisk. Zofia właśnie się poślizgnęła, upadła na kolana i niechcący pchnęła drzwi, które pod jej ciężarem się zatrzasnęły. Zerwała się natychmiast na równe nogi i zataczając ze śmiechu zbiegła po schodach na dół, za nią trzymając się za brzuch podążyła Marta. Zamknęły się w spiżarce, spojrzały na siebie i zaczęły rechotać na cały głos.
………………………………………………………………………

Tymczasem Jacek zmęczony wrażeniami położył się na chwilę i zasnął. Po dwóch godzinach obudził się w pełni wypoczęty i w dobrym humorze. Energia go rozpierała i miał ochotę zrobić sobie mały wypad na miasto. Przyszedł mu do głowy pewien pomysł i postanowił go natychmiast zrealizować. Zadzwonił do Jima, który pomógł mu wszystko zorganizować. Ubrał się szybko w obcisłe biodrowe jeansy, które nie do końca zakrywały jego pośladki oraz krótką koszulkę, cały czas podjeżdżająca do góry i odsłaniającą całkiem niezły kaloryferek. Trochę się bał jak to będzie wyglądało, ale od dawna miał chęć to zrobić.
Po trzech godzinach wrócił do domu i od razu pobiegł do sypialni obejrzeć swój nowy nabytek. Stanął przed lustrem i zaczął podziwiać rysunek wykonany przez mistrza tatuażu. Zsunął odrobinę spodnie, aby móc zobaczyć obrazek w pełni. Na jego lewym pośladku pysznił się niewielki, złotozielony, śliczny wąż owinięty wokół gałązki kwitnącej jabłoni. Wyglądał naprawdę pięknie, a jego łuski lśniły jak wypolerowane. Umieszczony specjalnie w strategicznym miejscu, tam gdzie zaczynał się pośladek, sprawiał, że każdy miał ochotę pociągnąć za spodnie, aby zobaczyć całość. Karski był zachwycony, rodzice nigdy nie pozwoliliby mu zrobić czegoś takiego. Teraz trzeba go zaprezentować szerszej widowni i sprawdzić czy będzie się podobał. Postanowił zabrać synka na pobliską plażę, na której jak twierdziła Marta, zazwyczaj było bardzo mało ludzi, jako że bogata dzielnica zamknięta była przed turystami. Poszedł poszukać synka. Michaś jak tylko usłyszał, że idą zobaczyć ocean zaczął piszczeć z radości. Najpierw jednak zjedli obiad. Przy okazji Jacek powiadomił gospodynię jak mają zamiar spędzić popołudnie, aby nikt się o nich nie martwił. Norra nie było w domu i miał wrócić dopiero wieczorem. Skoro Max tak sobie z nim pograł i nie pytając o zadnie przedstawił go całemu światu, to nie widział problemu w pokazaniu swojego tatuażu na plaży. Jeśli nawet jego sąsiedzi trochę się pośmieją to dziury w niebie nie będzie. Karski nie był zbyt odważny, ale chęć zrobienia na przekór mężowi zwyciężyła jego wrodzoną nieśmiałość. Uzbroił się w całą swoją śmiałość i z podniesioną wysoko głową pomaszerował z synkiem nad ocean. Bardzo szybko kompletnie zapomniał po co tutaj przyszedł. Michaś , który pierwszy raz widział morze nie pozwolił mu usiąść ani na chwilę. Szalał z radości i wciągnął natychmiast Jacka do wesołej zabawy. Po godzinie obaj byli już cali mokrzy i niesamowicie zmęczeni. Nie mieli pojęcia, że na plaży nie ma nikogo, kto nie obserwowałby ich z zainteresowaniem. Sąsiedzi Maxa bardzo szybko zorientowali się z kim mają do czynienia. Spora część opalających się osób nie mogła oderwać oczu od tyłka Karskiego i jego migoczącego w słońcu tatuażu. Powstawały pierwsze zakłady co takiego znajduje się poniżej linii spodni. Wykonano też kilka zdjęć, czego Jacek zupełnie nie zauważył zajęty synkiem.
Natomiast Max wrócił do domu o wiele wcześniej niż zapowiadał. Marta od razu zawiadomiła go o wycieczce męża. Norr natychmiast strasznie się zdenerwował, bojąc się o bezpieczeństwo swojej małej rodzinki. Doskonale wiedział jak bezwzględni potrafią być niektórzy fani i paparazzi.
- Jak mogłaś mu na to pozwolić – warczał na gospodynię – trzeba było wybić mu  to z głowy.
- Jacek nie jest tutaj więźniem, a ja wysłałam za nimi ochroniarzy, mają ich dyskretnie pilnować, więc przestań się po mnie wydzierać – odpowiedziała mu bynajmniej nie przestraszona Marta. - Jak się tak bardzo przejmujesz, to idź ich poszukać! – Maxowi nie trzeba było tego dwa razy powtarzać. Pobiegł do garażu, wsiadł do otwartego terenowego samochodu i pojechał w kierunku plaży. Wolniutko prowadził auto aleją wzdłuż oceanu i wypatrywał Jacka z Michasiem. Jak tylko ich dojrzał wyskoczył  na ulicę nawet nie otwierając drzwiczek. To co zobaczył jak podszedł bliżej, niezbyt mu się spodobało. Obaj panowie klęczeli na piasku i budowali zamek, tymczasem wszyscy wokoło gapili się jak zaczarowani na tyłek jego męża. Z początku nie bardzo mógł zrozumieć co ich aż do tego stopnia zafascynowało, ale kiedy się zbliżył natychmiast wszystko zrozumiał. Tatuaż lśnił i z daleka rzucał się w oczy, przyciągając wzrok do zgrabnych pośladków Jacka, a kiedy jeszcze do jego uszu doszły teksty o zawartych zakładach krew się w nim zagotowała. Czerwony z wściekłości podszedł do najbliższych, którzy akurat zwróceni byli do niego tyłem i nie zauważyli go w pierwszej chwili.
- Niech to szlag, co wy tutaj sami robicie? – syknął do męża.
- O Max, miałeś wrócić dopiero wieczorem – Karski zamrugał długimi rzęsami i zerknął na niego z najbardziej niewinną miną na jaką go było stać.
- Tatusiu – odezwał się z naganą w głosie Michaś – nie przeklinaj, bo to niegrzecznie. Znowu będę ci musiał robić okłady na pupę.
- Do samochodu, ale już! Marta czeka na was z kolacją! – warknął cicho, nie mogąc oderwać wzroku od krągłego pośladka Jacka. – Co ci przyszło do głowy, żeby zrobić coś takiego?! Ile ty masz lat, że cieszą cię takie bzdury? – objął męża zaborczo w pasie, wziął synka za rączkę i poprowadził ich w kierunku samochodu.
- A co, nie podoba ci się? – zapytał zasmucony mężczyzna, po jego ustach błąkał się jednak psotny uśmieszek. – Zachowujesz się jak zgred!
- Widzę, że nie masz pojęcia o co mi chodzi! Jutro będziesz miał okazję pooglądać sobie swój tyłek we wszystkich brukowcach, może wtedy coś do ciebie dotrze! – Norr otwarł drzwiczki do jeepa. – Boże, co za ludzie – obejrzał się do tyłu – dosłownie ślina kapie im z ust! Wsiadaj i lepiej nic się już nie odzywaj!
- Chcesz mnie nastraszyć? – zapytał zmieszany Jacek, który nie zauważył na plaży niczego dziwnego. Michaś usiadł obok niego na tylnym siedzeniu. Zapiął pasy z zainteresowaniem obserwując wymianę zdań między rodzicami.
- Oszukuj się dalej – zapalił silnik piosenkarz i z piskiem opon ruszył do domu. W ciągu kilku minut dojechali do domu. Jak tylko się zatrzymali chłopczyk pomachał im rączką i pobiegł prosto do kuchni.
- Pomogę Marcie piec rybki! – krzyknął do tatusiów i tyle go widzieli. Tymczasem obydwaj mężczyźni zaczęli wchodzić po schodach. Jacek, mocno zafrasowany słowami męża szedł pierwszy, a wkurzony i utyskujący cały czas Norr dwa kroki za nim.
- Och, przestań narzekać, zachowujesz się jak moja matka – jęknął w końcu Jacek i przyśpieszył, chcąc się pozbyć natręta. Maks nic się nie odezwał, bo myślami był już w innym wymiarze. Znowu został zahipnotyzowany przez kołyszący się tyłek męża. Wężyk na jego pośladku mrugał do niego zawadiacko rubinowymi ślepkami. Koszulka podniosła się do góry ukazując złocistą skórę. Do jego nozdrzy doszedł go zapach rozgrzanego słońcem ciała Jacka zmieszany z jakimś balsamem. Z każdym krokiem w jego spodniach robiło się coraz ciaśniej. Teraz potrafił myśleć tylko o tym, jak wyglądała mała gadzina w całej okazałości. Koniecznie musiał się tego dowiedzieć. Zaczął skradać się za podążającym do sypialni mężem i kiedy nieświadomy zagrożenia Karski wszedł do pokoju, Norr wślizgnął się tam za nim. Chwycił go mocno w tali i wziął na ręce. Zanim ten zdążył zareagować, leżał już na łóżku na brzuchu, a na jego udach siedział mąż i wpatrywał się w jego pośladki, jakby to było najwspanialsze dzieło sztuki.
- Max, co ty do cholery wyprawiasz! Złaź ze mnie napaleńcu! – krzyknął na niego, usiłując się uwolnić spod jego ciężaru.
- Muszę go zobaczyć! – odezwał się ochryple mężczyzna i pociągnął w dół spodnie Karskiego. – Niesamowite! – westchnął z zachwytu na widok dwóch jędrnych półkul, ozdobionych pięknym tatuażem.
 - A mówiłeś, że ci się nie podoba! – prychnął na niego Jacek rumieniąc się na twarzy. – Pogapiłeś się, a teraz możesz się wynosić!
- No coś ty! – zaprotestował Max i delikatnie zaczął gładzić jego tyłek opuszkami palców. – Danie jak w pięciogwiazdkowym hotelu – pochylił się i wbił zęby w  jędrną skórę na prawym pośladku, nadal głaszcząc wężyka drugą ręką.
- Ratunku! – zapiszczał Jacek wijąc się pod mężczyzną. Musiał natychmiast się uwolnić, bo jeszcze chwila i skończy jako posiłek dla tego kanibala. Czuł jak język męża zaczyna wędrować tam i z powrotem, wzbudzając w nim rozkoszne dreszcze. – Max ty głupku, ani się waż, wiem co ci chodzi po tej zboczonej głowie!
- Jesteś taki smaczny – wymruczał z zadowoleniem mężczyzna, nie zaprzestając swoich zabiegów. – Zrobię ci dobrze, przecież widzę, że masz ochotę.
- Spieprzaj! O kurwa! – kwiknął  Karski, kiedy poczuł jak wilgotne ciepło zagłębia się w jego rowek. Zaczął cały drżeć i mimowolnie rozsunął uda. Mężczyzna uniósł nieco do góry jego pupę, zmuszając go do uklęknięcia z czerwoną z zażenowania twarzą w ukrytą poduszce i ostrożnie rozchylił mu pośladki. Zaczął energicznie lizać jego rowek zataczając kółeczka wokół drżącej z oczekiwania dziurki. Jacek nawet nie wiedział kiedy przestał się wyrywać. Mgła pożądania przyćmiła mu oczy, mózg reagował już teraz tylko na płynące z jego ciała rozkoszne doznania. Oddychał coraz szybciej głośno posapując. Zaczął zatracać się w tych słodkich doznaniach. Minęło już tyle lat kiedy ostatnio czuł się tak wspaniale. Ile to razy śnił o tym nocami, budził się cały mokry, lepki od potu i własnej spermy. Max niespodziewanie wsunął mu czubek języka do szparki.
- Och… - krzyknął Jacek i poczuł jak jego twardy jak skała penis ociera się o prześcieradło jak szalony dążąc do spełnienia. Nie trzeba było czekać długo jak wytrysnął z głuchym jękiem i opadł bezwładnie na prześcieradło. Poczuł jak mąż całuje go czule w kark i łagodnie głaszcze po plecach.
- Zawsze do usług kochanie, jak byś miał ochotę na powtórkę wystarczy tylko powiedzieć – Uśmiechnął się do niego szeroko Max z niebezpiecznym błyskiem w oczach. - Twój tyłeczek to klasa sama w sobie.
- Pomarzyć sobie zawsze możesz! – warknął do niego zawstydzony Jacek, który nie miał pojęcia w jaki sposób dał się tak zmanipulować temu draniowi.
.....................................................................................
Betowała Niebieska

sobota, 24 listopada 2012

Rozdział 8


Michaś wstał dosłownie o świcie i ruszył na zwiedzanie swojego nowego domu. Ubrany w samą piżamkę biegał od pokoju do pokoju wszędzie wtykając ciekawski nosek. Został wreszcie złapany przez lokaja i zaprowadzony do kuchni na śniadanie. Gospodyni Marta wyściskała piszczącego malucha i posadziła za stołem. Postawiła przed nim talerzyk z gorącymi drożdżówkami i szklankę kakao. Chłopiec zaczął pałaszować z wielkim zapałem. W przerwach między jednym, a drugim kęsem opowiadał kobiecie o tatusiu. Marta słuchała go uważnie ze smutkiem kiwając głową. Ze słów chłopca wyłaniała się dość smutna historia. Karski wiele musiał przeżyć po rozstaniu z Maksem. W dodatku był tak dumny i uparty, że ani razu nie poprosił o pomoc, która się mu przecież słusznie należała. Gospodyni płonęła z ciekawości jaki jest naprawdę ten najukochańszy tatuś. Widać było, że Michałek wprost go uwielbia.
Tymczasem Jacek obudził się dość wcześnie, nałożył szlafrok i od razu poszedł do pokoju synka. Z przerażeniem stwierdził, że maluch gdzieś powędrował. Od razu do głowy przyszły mu tysiące różnych myśli, jedna gorsza od drugiej. Zaczął wołać chłopca po imieniu i systematycznie przeszukiwać dom. Na trop dziecka naprowadził go dopiero Sam. Wpadł z impetem do kuchni i westchnął z ulgą na widok jedzącego śniadanie Michasia.
- Proszę się już nie martwić i usiąść – Marta podała mu pachnące cynamonem bułeczki.
- Och, bardzo pani dziękuję. Okropnie się przestraszyłem. Synek nigdy tak wcześnie nie wstawał – uśmiechnął się do niej Jacek i z błogim wyrazem twarzy zaczął obwąchiwać drożdżówki. Ugryzł kęs i zamruczał z przyjemności. – Przepyszne, jest pani prawdziwą mistrzynią. – Gospodyni podała mu kubek mleka. Jacek zawojował jej serce od pierwszego wejrzenia. Był taki blady i szczuplutki, będzie musiała go odkarmić. Już jej w tym głowa, żeby nigdy nie chciał stąd wyjechać. Po kilkunastu spędzonych z nim minutach doszła do wniosku, że Maks nie mógł trafić lepiej. Z radością pomoże mu w każdym spisku mającym na celu uratowanie tego małżeństwa.
Nagle na schodach zadudniły pośpieszne kroki i do kuchni wpadł zdyszany Jim. Przez chwilę stał nie mogąc wydobyć z siebie ani słowa. W końcu Marta walnęła go w plecy aż zadudniło. Chłopak rozkaszlał się i wróciły mu kolorki.
- Szybko, chodźcie, zaraz się zacznie – wystękał z trudem. – W telewizji śniadaniowej jest dawno zapowiadany wywiad z Maxem. Pojechała z nim Nicola.
- A ta wydra tam po co? – Fuknęła gospodyni biorąc się pod boki. – Pewnie znowu zacznie bredzić o tym pierścionku! Na co czekacie idziemy - Zakomenderowała i poszła do salonu. Wszyscy ruszyli za nią. Jacek bez przekonania poszedł za kobietą. Nie miał najmniejszej ochoty oglądać jak u boku jego męża wdzięczy się jakiś babsztyl.  Wszyscy rozsiedli się wygodnie i włączyli telewizor. Wywiad już się zaczął i rzeczywiście obok Maksa siedziała jakaś wystrojona blondyna z dużymi silikonowymi cyckami.
- Może ja pójdę się ubrać, takie głupie dyskusje raczej mnie nie interesują – Jacek podniósł się z fotela.
- Siadaj i oglądaj – pchnęła go na niego z powrotem Marta. Po chwili dołączyła do nich jeszcze zaspana Zofia. Na ekranie sympatyczna prowadząca zadawała szereg pytań dotyczących kariery zawodowej Norra, planów na przyszłość, piosenek, które znajdą się na nowej płycie. Do tej pory wywiad przebiegał bez zakłóceń w nader kulturalnej atmosferze. Niestety zawsze na koniec tego niezwykle popularnego programu pytania mogła zadawać też publiczność i z reguły to one wywoływały zazwyczaj największe zamieszanie. Gdy tylko prowadząca dała znak, na widowni podniósł się las rąk. Pierwsza wstała jakaś tęga murzynka, wbiła oskarżycielski wzrok w Maxa.
- Panie Norr czy to prawda, co napisały wczorajsze gazety, że zaręczył się pan z panną Nicolą? – Piosenkarz uprzejmie uśmiechnął się do niej i pokręcił z dezaprobatą głową.
- To bardzo osobiste pytanie nie sądzi pani?
- Chciałam panu pogratulować. Ta dziewczyna tak długo czekała na pana decyzję – nie dała się zbić z tropu kobieta.
- Niestety nie będzie pani miała czego, bo ja nigdy nie oświadczyłem się Nicoli ani żadnej innej kobiecie – powiedział spokojnie mężczyzna.
- Ależ Max, dałeś mi przecież pierścionek, wszyscy widzieli – szła w zaparte siedząca obok niego, czerwona na twarzy dziewczyna. Nie miała zamiaru się teraz wycofać, zapędziła Norra do rogu i miała nadzieję, że potwierdzi jej wersję przed kamerami. W sumie nie miała nic do stracenia, tak długo już na niego polowała. Wszystkie przyjaciółki będą  jej zazdrościć takiej zdobyczy. Wiedziała, że jeśli piosenkarz zaprzeczy, to straci twarz. Nawet przez myśl jej nie przeszło, że może przegrać to starcie. Mężczyzna nie może sobie pozwolić na złą prasę. Wyjdzie na potwora bawiącego się kosztem jej uczuć, a właśnie wychodzi jego nowy album.
- To był prezent urodzinowy, wyraźnie sobie go zażyczyłaś – uśmiechnął się do niej drapieżnie Max. Dziewczyna nieco się przestraszyła. Wyczuła, że coś się święci. Mężczyzna bynajmniej nie wyglądał na pokonanego.
- Panie Norr niech pan się w końcu przyzna i dajcie sobie buzi na zgodę. Nie ma się czego bać, ja jestem już żonaty dwadzieścia lat – rzucił ktoś z widowni.
- Będzie z was piękna para – dołączyła się prowadząca program.
- Nicola – zwrócił się do dziewczyny Norr – jesteś pewna, że nie wyciągnęłaś pochopnych wniosków? Na pewno ci się oświadczyłem? – wbił w nią chłodne spojrzenie.
- Oczywiście, a na moim palcu jest dowód. Zresztą można sprawdzić na monitoringu ze sklepu – kiwnęła głową energicznie. – Nie mam pojęcia dlaczego teraz zmieniłeś zdanie – otarła nieistniejącą łzę.
- W takim razie przykro mi, że po tylu latach naszej znajomości będę musiał zrobić coś naprawdę nieprzyjemnego – wyciągną z kieszeni jakieś dokumenty i zdjęcia. Podał je prowadzącej. – Wiedziałem, że na dzisiejszym spotkaniu padnie to pytanie - zwrócił się do widowni. Przez wiele lat traktowałem Nicolę jak przyjaciółkę i nie spodziewałem się po niej tak perfidnej intrygi, mającej na celu zmuszenie mnie do małżeństwa. Te papiery świadczą o tym, że nie mogłem jej złożyć takiej propozycji, bo od sześciu lat jestem w związku małżeńskim. Ponadto zawsze preferowałem płeć męską, więc dlaczego u licha miałbym ożenić się z kobietą – po widowni przeszedł pełen niedowierzania i oburzenia szmer. Nastroje diametralnie się zmieniły. – Może kamera pokaże akt ślubu i akt urodzenia mojego synka. Dałem dziennikarce też zdjęcia mojej rodziny – uśmiechnął się do zaskoczonego tłumu Max. – Mój mąż przeszedł właśnie poważną operację i przechodzi rekonwalescencję. Między nami nie zawsze dobrze się układało, ale właśnie pracujemy nad odbudowaniem swojego związku. Nie życzę sobie, aby ta kobieta – wskazał oskarżycielsko na trzęsącą się ze strachu i upokorzenia Nicolę – mieszała więcej w moim życiu. Kocham swoją rodzinę i jestem w stanie zrobić dla nie wszystko! Czy zdajecie sobie sprawę co poczuje mój osłabiony chorobą mąż jak przeczyta brednie tej dziewczyny w gazetach? Jak mogłaś mnie szantażować w tak obrzydliwy sposób droga przyjaciółko – wyciągnął groźnie w stronę bladej jak ściana dziewczyny rękę. Nie mogła uwierzyć w to, co się właśnie dzieje. Tak starannie wszystko zaplanowała. Przyjaciółki zabiją ją śmiechem. Taki wstyd! Będzie sobie chyba musiała zrobić operację plastyczną i zmienić nazwisko. Zachwiała się na nogach, ukryła twarz w dłoniach i szlochając wybiegła ze studia roztracając ochroniarzy.
- Bardzo nam przykro za ten incydent panie Norr – zaczęła przepraszać go dziennikarka, zachwycona obrotem sprawy. Wiedziała, że jej program bije właśnie rekordy oglądalności i oglądają go miliony Amerykanów. Bilbordy pokazywały zdjęcia bawiącego się wesoło przed domem Michasia i śliczną twarz zamyślonego Jacka.
- Ależ ten maluch jest do pana podobny – słychać było ze wszystkich stron. – Ale z tej Nicoli kłamliwa wiedźma. Niektóre baby to mają tupet, aby złapać bogatego i sławnego męża są gotowe na wszystko.
- A jaki jest grzeczny i mądry – odezwał się dumnie Max. – Wszystko to zasługa mojego męża, który się poświęcił jego wychowaniu. To wspaniały mężczyzna i dla mnie nie ma na świecie nikogo, kto mógłby się z nim równać.
- Niestety kończy się nam czas antenowy. Bardzo panu dziękuję za wyjątkowo ekscytujący wywiad – wylewnie podziękowała Maxowi prowadząca program.
Marta wzięła pilota i wyłączyła telewizor. Zerknęła na Jacka, który siedział całkowicie sparaliżowany z wrażenia z wytrzeszczonymi oczami. Kompletnie odebrało mu mowę. Czegoś takiego w życiu, by się nie spodziewał. Do tej pory myślał, że mąż ma po prostu wyrzuty sumienia i dlatego wziął ich pod swoje skrzydła. Widział nędzne warunki w jakich żyli i zrobiło mu się wstyd. Teraz w głowie Karskiego zapanował całkowity zamęt. Nie miał pojęcia co Max sobie wyobrażał mówiąc coś takiego publicznie.
- Masz napij się – Zosia nalała mu pełną lampkę wina. Wypił ją za jednym łykiem i oczywiście się zakrztusił. Ciotka z rozmachem walnęła go w plecy.
- Czy to było nagrywane? Może wycieli by co nieco? – zapytał cicho z nadzieją w głosie Jima.
- Nie, to program na żywo. Właśnie obejrzało to pół Ameryki – zaprzeczył sekretarz nie śmiejąc spojrzeć mu w oczy.
- W takim razie idę się ubrać, jak mnie będą aresztować to wolałbym być ubrany – powiedział ponuro i ruszył do drzwi.
- Chwila, dlaczego mieliby cię zamknąć narozrabiałeś coś? – zapytała zaskoczona Zofia łapiąc go za rękę.
- Jeszcze nie, ale mam szczery zamiar. Ile lat dostanę za zamordowanie męża w afekcie? – zwrócił się do Marty.
- Pewnie z jakieś dwadzieścia pięć lat – odpowiedziała mu z uśmiechem kobieta. – Może jednak lepiej będzie jak zwyczajnie mu przyłożysz? Za pobicie to będzie tylko pięć, a my w tym czasie zajmiemy się dzieckiem, żeby się nie naoglądał przemocy w rodzinie. – Zofia z gosposią wzięły nieco opierającego się Michałka za rączki i poszły z nim do ogrodu.
- Nie chcę na spacer, muszę zobaczyć jak tatuś zrobi Maxowi lanie! – dobiegł go jeszcze z oddali głos przejętego synka. Jacek wziął prysznic, ubrał się i udał się do sypialni męża. Usiadł na fotelu z gazetą w ręku, ale literki skakały mu przed oczami. Na jego kolanach leżała trzepaczka do dywanów. Był coraz bardziej wściekły. Jak tylko przypomniał sobie jakie intymne rzeczy mówił Norr na wizji dosłownie cały się trząsł od tłumionej złości. Miał ochotę rozerwać go na strzępy. Jakie to szczęście, że zabrał z domu trzepaczkę. Na ogół służyła do straszenia Michasia, nigdy do tej pory jej jednak nie użył. Dzisiaj przejdzie chrzest bojowy.
Po jakiś dwóch godzinach wrócił do domu nieświadomy zagrożenia Norr. Oczywiście najpierw udał się do swojego pokoju, aby się przebrać w luźniejszy strój. Na zewnątrz panował niesamowity upał. W tym czasie Jacek zdołał się już nieźle nakręcić. Dosłownie cały gotował się w środku. Piosenkarz wszedł do sypialni i zaskoczony zobaczył siedzącego na fotelu męża z wyjątkowo groźną miną. Wiedział, że powinien natychmiast się wycofać, znał doskonale ten mars na czole Jacka. Świadczył z całą pewnością o tym, że jego ukochany wpadł właśnie w szał i nic nie zdoła go uratować. Chłopak wstał i spojrzał na niego wymownie.
- Nawet nie próbuj uciekać! Wypinaj tyłek! – warknął i wziął do ręki narzędzie zagłady.
- Skarbie nie denerwuj się tak, lekarz ci zabronił – niezręcznie cofał się do tyłu Max i zamiast trafić do drzwi uderzył pośladkami o stojące za nim niskie biurko.
- Odwróć się i wypnij tyłek, bo w innym wypadku będziesz miał ślady na twarzy – zimna furia w głosie Jacka sprawiła, że pokornie zrobił co kazał. Miał spore wyrzutu sumienia po tym co dzisiaj zrobił. Jak ma dostać lanie to trudno, zasłużył sobie na to.
- Tylko delikatnie – odezwał się cicho, odruchowo spinając mięśnie pośladków.
- Ja ci dam delikatnie! To za długi jęzor, paplający o naszych prywatnych sprawach w telewizji! - zamachnął się Karski i solidnie trzasnął go w dupę.
- Aaaa … - kwiknął Max. Nie spodziewał się takiego mocnego uderzenia.
- To za pokazanie naszych zdjęć połowie Ameryki! – walnął drugi raz piosenkarza Jacek. Wymierzył mu jeszcze kilka naprawdę solidnych klapsów. Na koniec uderzył wyjątkowo mocno.
- Oj, a to za co? – jęknął niemęsko Max.
- Jak mogłeś pozwolić, by ta blondi siedziała tak blisko i cały czas trzymała rękę na twoim udzie! – wrzasnął mu koło ucha Karski prawie go ogłuszając.
- To już koniec? –westchnął z ulgą piosenkarz i wyprostował plecy. – Nie masz litości, przez tydzień nie będę mógł siedzieć! Co cię podkusiło, żeby wziąć ze sobą to paskudztwo – wskazał na trzepaczkę.
- Chyba miałem przeczucie, najwyraźniej niezły ze mnie jasnowidz – zachichotał Karski, którego złość właśnie opuściła na widok męża masującego ze skrzywioną miną tyłek. - Pilnuj się cwany wężu. Przez ciebie nie będę teraz mógł wyjść swobodnie z domu. Twoje intrygi nie ujdą ci na sucho! Jeszcze mnie popamiętasz! – zadarł dumnie do góry nos i wymaszerował z pokoju.
.............................................................................................
Betowała Niebieska

niedziela, 18 listopada 2012

Rozdział 7


Wszystkich zainteresowanych skąd się biorą dzieci odsyłam do wstępu. Trochę go zmieniłam pod wpływem waszych pytań. Jak wam będzie mało, to w którymś rozdziale obszerniej to wyjaśnię.

Norr po powrocie do Stanów był ogromnie zajęty. Oprócz zwykłych zajęć jak wywiady, koncerty, spotkania z fanami musiał jeszcze zająć się przygotowaniem domu na przyjazd gości. Nie chciał tego powierzyć ani swojej wieloletniej menedżerce Sybilli Lomez,  ani Nicoli, która była świetną organizatorką i zazwyczaj zajmowała się takimi sprawami. Z problemu zwierzył się jedynie czarnoskórej gospodyni Marcie od początku traktowanej przez niego jak członek rodziny. Była jedyną osobą z jego otoczenia do której miał absolutne zaufanie. Doradziła mu jak powinien wyglądać pokój dla pięciolatka, bo właśnie z tym miał największy kłopot. Prace remontowe trwały już od wtorku. Trzeba było się śpieszyć, bo sypialnia Jacka i Zosi także musiała być gotowa na czas. Sybillę i Nicolę zarzucił natomiast taką ilością poleceń, że potem zastanawiał się złośliwie kiedy one właściwie śpią. Nie chciał by węszyły po domu i dowiedziały się przedwcześnie o przyjeździe męża. Obu nic nie powiedział o podróży do Polski i na razie nie miał zamiaru ich o tym informować.
Wieczorami jednak, kiedy niesamowicie zmęczony kładł się do łóżka długo jeszcze nie mógł zasnąć. Ciągle miał przed oczami słodko zarumienioną twarz Jacka i uśmiechnięty pyszczek Michasia. Jeśli będzie ostrożny i dobrze to rozegra to zostaną z nim na zawsze. Nareszcie będzie miał prawdziwą rodzinę o jakiej zawsze marzył. Miał zamiar swoje sprawy poukładać tak, aby potem mógł poświęcić jak najwięcej czasu dla męża i dziecka.
Chciał znaleźć winowajców, którzy zniszczyli jego małżeństwo i odpowiednio ich ukarać. Pragnął zemsty za te wszystkie lata samotności, za cierpienie z jakim musiał borykać się pozostawiony samemu sobie młodziutki Karski. Parę kandydatów już nawet miał, ale musiał jakoś zdobyć dowody ich winy, bo Jacek nigdy mu nie uwierzył na słowo. Niespokojne myśli kłębiły mu się w głowie przez wiele godzin. Zasnął dopiero nad ranem. Tydzień upłynął piosenkarzowi bardzo szybko.
……………………………………………………………

Tymczasem nasza gromadka złożona z Jacka, Michałka, Zosi i Jima nareszcie szczęśliwie wylądowała. Na zewnątrz było bardzo gorąco. Tropikalne lato dla nieprzyzwyczajonych Polaków było sporym wyzwaniem. Dobrze, że sekretarz ich wcześniej uprzedził o panującym upale i odpowiedni się ubrali. Na lotnisku zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami czekała na nich ogromna, czarna limuzyna jak z hollywoodzkich filmów. Zachwycony Michaś z piskiem rzucił się w jej kierunku i oczywiście pierwszy wsunął się do środka. Było już późne popołudnie, a podróż do willi Norra zabrała im trzy godziny. Na szczęście klimatyzacja w limuzynie działała bez zarzutu. Zaczęło już zmierzchać kiedy dotarli na miejsce. Chłopczyk jak tylko przejechali przez bramę otwarł okno i zaciekawiony wyglądał na zewnątrz. Samochód toczył się szeroką aleją, po której obu stronach rosły potężne dęby i smukłe lipy. Musiała naprawdę pięknie wyglądać wiosną, kiedy drzewa zakwitły i rozsiewały wokół siebie upajający aromat.
- Zobacz tatusiu jaki wielki dom! – krzyknął z entuzjazmem maluch. – Wygląda jak jakiś pałac. Jeśli tatuś Max jest w nim królem, to czy ja będę księciem? – pisnął do Jacka. Jego oczy błyszczały z radości jak najprawdziwsze gwiazdy.
- Michaś, zamknij to okno. Zaraz się zatrzymamy i wszystko sobie dokładnie obejrzysz – Karski złapał małego za spodenki bojąc się, że podekscytowany dzieciak wypadnie na jakimś zakręcie. Samochód stanął przed wejściem do domu. Drzwi otwarł im najprawdziwszy lokaj w służbowym stroju. Zlustrował ich zakurzone, wymięte ubranie i głośno westchnął. Zachował jednak kamienną twarz prawdziwego profesjonalisty.
- Proszę wejść, pokoje dla państwa są już gotowe. Kolacja będzie za godzinę – Prowadził ich rozległym hollem w kierunku stromych schodów prowadzących na piętro.
- Czy temu panu ktoś spetryfikował buzię? – zapytał Michaś teatralnym szeptem, nie odrywając oczu od sztywnego mężczyzny.
- Przepraszam pana – jęknął zawstydzony zachowaniem syna Jacek – mały ostatnio oglądał wszystkie części Harrego Pottera.
- Nic nie szkodzi, mam na imię Sam i tak proszę się do mnie zwracać – odezwał się chłodno lokaj. – W lochach trzymamy potwora i rzucamy mu czasem jakieś niegrzeczne dziecko na pożarcie – posłał Michasiowi krzywy uśmieszek.
- Naprawdę macie prawdziwe lochy?! Mogę zobaczyć?! – Od razu zainteresował się chłopczyk i chwycił zaskoczonego taką poufałością mężczyznę za rękę. – A to straszydło jest duże? Czym go karmicie jak nie macie dzieci? – Zarzucił go pytaniami z niesamowitą szybkością. Do lokaja najwidoczniej dopiero teraz dotarło jaką popełnił gafę. Ten maluch bynajmniej się nie przestraszył i teraz trzymał kurczowo jego dłoń, najwyraźniej oczekując jakiś niesamowitych atrakcji. Kiedy dotarli do schodów pojawił się na nich Max zwabiony niecodziennymi piskami. Na ich widok jego twarz rozjaśnił szeroki uśmiech. Zaczął iść w stronę naszej gromadki niestety coś go wyprzedziło. Wielkie, czarne, kudłate bydlę wyskoczyło zza jego pleców i rzuciło się w kierunku gości.
- Piekielny pies, taki jak w książce! – kwiknął Michaś nieco spanikowany i podbiegł do Norra. Zawisnął mu na szyi i objął w pasie nóżkami, aby dziwny zwierz mu ich nie odgryzł. – Tatusiu, będziesz moim rycerzem i obronisz mnie? Sam mówił, że on pożera niegrzeczne dzieci, a ja dzisiaj trochę rozrabiałem – tłumaczył z przejęciem, tuląc się do mężczyzny.
- Głuptasie to tylko Dark i nie jest jakimś straszydłem, tylko dość dużym kundlem – rozbawiony Max głaskał chłopczyka po ciemnej główce i z zachwytem, ponad jego ramieniem, wpatrywał się w Jacka ubranego w obcisłe jeansy i przylegającą do smukłego ciała koszulkę. - Chodźcie za mną pokażę wam wasze pokoje. Jim możesz wracać do domu, dzisiaj nie będziesz już potrzebny – zwrócił się do sekretarza. Karski z nieprzeniknioną miną obserwował tę scenkę i bynajmniej nie był z niej zadowolony. Niepokoiło go to, że maluch tak bardzo przywiązał się do Norra. Zastanawiał się jak on ich rozdzieli po upływie tych sześciu miesięcy. Szedł za piosenkarzem wchodzącym po schodach z synkiem w ramionach, a jego wzrok mimowolnie powędrował w dół, prześlizgnął się po rysujących po cienką koszulą mięśniach i zatrzymał na apetycznym tyłku, kołyszącym się przed samym jego nosem. – O mój boże, ja naprawdę jestem niewyżytym kretynem. Mam ochotę wbić w niego zęby  – jęknął w duchu Karski. -To będzie bardzo dłuuugie pół roku. Mam nadzieję, że będziemy rzadko się widywać. Jest teraz taki sławny i z pewnością bardzo zajęty. Chyba niepotrzebnie się przejmuję – odetchnął głęboko i oderwał wzrok od fascynującego widoku.
Już po kwadransie każdy z nich był w swojej sypialni. Jacek najpierw zajął się Michasiem, który za żadne skarby nie chciał wyjść z łazienki. Ogromna wanna z hydromasażem zupełnie go zaczarowała. Głód jednak wygrał z chęcią do dalszej zabawy. Po pół godzinie szalonych pląsów i zalaniu całej podłogi pozwolił się wyciągnąć i ubrać.  Jacek puścił mu jakąś bajkę w telewizji i pośpiesznie poszedł do swojego pokoju znajdującego się dokładnie naprzeciwko. Wziął szybki prysznic i przebrał się do kolacji w długie, białe spodnie i elegancką jedwabną koszulkę. Wyszczotkował i rozpuścił długie włosy. Spływały mu na plecy lśniącą, jedwabistą kurtyną. Dokładnie o dziewiętnastej lokaj zapukał do jego drzwi. Trzymał za rączkę poskakującego malucha.
- Zaprowadzę pana do jadalni, ten dom jest dość duży i łatwo się w nim zgubić – poszedł przodem wskazując drogę. Kiedy zeszli na dół wszyscy już na nich czekali. Jacek zauważył jak Max przesuwa wzrokiem po jego sylwetce błyszczącymi oczyma. Zarumienił się i usiadł obok niego.
- Co wyście tak długo robili? – zapytała Zosia.
- Tatuś ma fajowską wannę, pełno w niej bąbelków, które strasznie łaskoczą – wyjaśnił jej Michaś.
- No tak, powinnam się domyślić, że to twoja wina łobuziaku – kobieta pociągnęła go żartobliwie za ucho. Karski tymczasem grzebał smętnie w talerzu. Apetyt jakoś całkowicie go opuścił. Poczuł się strasznie zmęczony. Marzył jedynie o położeniu się do łóżka.
- Jacku źle się czujesz, jesteś strasznie blady? – zapytał go piosenkarz z niepokojem patrząc na jego pobladłe policzki.
- Podróż trochę mnie zmęczyła – odpowiedział cicho masując skronie. Głowa zaczęła go boleć. Wstał, osunął krzesło i nieco się zachwiał. Max złapał go w ramiona, wziął na ręce i uśmiechnął się do Zosi i Michasia.
- Jedzcie, a ja zaniosę go na górę. Musi odpocząć – przytulił męża do szerokiej piersi i wyszedł z jadalni.
- Max, puść mnie, poradzę sobie – wyszeptał zawstydzony Jacek. Nie chciał by ktoś służby lub ochroniarzy zobaczył ich razem. Będą potem plotkować i zaświadczą przeciwko niemu, kiedy będzie chciał się z nim rozstać.
- No coś ty, to dla mnie przyjemność. Jesteś taki ciepły i  wspaniale pachniesz – zanurzył twarz we włosach młodszego mężczyzny. – Cały tydzień myślałem o tym, kiedy znowu będę mógł cię przytulić. – Wymruczał do jego ucha. Zaniósł swój słodki ciężar do jego sypialni i ostrożnie położył go na łóżku. – Zaczekaj, przyniosę ci trochę bulionu i coś do picia. Nie możesz zasnąć z pustym żołądkiem.
- Ale Michaś, trzeba się nim zająć – zaprotestował.
- Zaopiekuję się nim, a ty w nagrodę wpiszesz mi piątkę do dzienniczka – wyszczerzył się do niego Norr. Podszedł do szafy, wyjął z niej piżamę i położył ją na kołdrze. – Pomogę ci się przebrać – zanim Jacek zdążył zaprotestować zaczął rozpinać jego koszulę.
- Max, nie jestem dzieckiem potrafię się ubrać – pisnął zmieszany, kiedy palce męża zetknęły się z jego skórą. Miał wrażenie, że z ich opuszków rozszedł się po jego ciele jakiś dziwny impuls. Zadrżał i poczuł rozchodzące się we wszystkie strony przyjemne ciepełko.
- Nie bądź taki – uśmiechnął się do niego błagalnie Norr. – Pozwól się chociaż pogapić skoro nie mogę cię dotknąć.
- Ale… - usiłował zaoponować Jacek.
- Wyobraź sobie, że jestem pielęgniarką – odezwał się przebiegle piosenkarz i zdjął z niego koszulę. Robił to bardzo wolno i niesamowicie delikatnie. Dosłownie muskał go czubkami palców. Nieco oszołomiony Jacek właściwie nie mógł nic mu zarzucić. To on miał problem, z opanowaniem swojego zdradliwego ciała. W ten sposób Norr, przez prawie kwadrans pomagał mu nałożyć piżamę. Po tej operacji Karski był cały czerwony na twarzy, miał przyśpieszony oddech i ledwo nad sobą panował. Max włożył mu pod plecy puchatą poduchę i zerknął na niego niewinnie.
- Od razu lepiej wyglądasz, wróciły ci nawet rumieńce – obdarzył go psotnym uśmieszkiem. – Każę Samowi przynieść ci tutaj kolację. Ja też muszę się wcześniej położyć, jutro z samego rana mam wywiad. – Zostawił Jacka z kompletnym chaosem w głowie. Był zadowolony z tego co osiągnął. Te śliczne rumieńce na twarzy zmieszanego  męża świadczyły na jego korzyść.
……………………………………………………………………

Niestety wszystkie plany Norra o wcześniejszym położeniu się do łóżka wzięły w łeb. Po uśpieniu Michasia zszedł do gabinetu na wieczornego drinka. Usiadł z książką w ręce, aby się odprężyć przed snem. Po chwili rozdzwonił się telefon. Czekał przez chwilę mając nadzieję, że jego dręczyciel odpuści i da mu spokój. Niestety po kilkudziesięciu sekundach słuchania natrętnej melodyjki zniecierpliwiony podniósł słuchawkę.
- Max, strasznie cię przepraszam, ale ta kretynka Nicola narobiła nam kłopotów. Mówiłem, żebyś jej nie kupował tego pierścionka – rozległ się głos Jima. – Od kiedy wróciłem atakują mnie reporterzy, nawet nie miałem czasu się wykąpać. Śmierdzę jak muł.
- Co znowu wymyśliła ta idiotka? Będę ją musiał w końcu zwolnić – warknął Norr wkurzony, że przerywa mu wypoczynek.
- Jakiś pismak zapytał ją o tą biżuterię, a ona powiedziała, że dostała ja od ciebie. Z jej wypowiedzi wynikło, że się zaręczyliście. Co ja do cholery mam im powiedzieć, bo koczują pod moim domem? – odezwał się zdenerwowany sekretarz.
- Prawdę chłopie, prawdę. Baba jest na mnie napalona od lat i to są tylko jej pobożne życzenia. Pierścionek był jej prezentem urodzinowym i Nicola doskonale o tym wie – westchnął ciężko piosenkarz. Nie znosił zatargów z prasą. Znowu nie zostawią na nim suchej nitki.
- Ale Max, widzieli was razem u jubilera i nawet zrobili wam zdjęcie. Naprawdę wyglądacie na nim na szczęśliwą, zakochaną parę. Pomyślą, że chcesz się wycofać w ostatniej chwili i zostawiasz na lodzie tą bidulkę od lat wiernie w tobie zakochaną. Znowu wyjdziesz na potwora – tłumaczył mu Jim coraz bardziej wyprowadzony z równowagi.
- Spokojnie, przekaż to co ci powiedziałem i nie martw się. Mam pomysł. Ta suka zapłaci mi za wszystko – odezwał się spokojnie Norr, uśmiechając się do siebie złośliwie. – Oglądaj jutro mój wywiad i nagraj go dla mnie. Przyjemnej nocy Jim. – Odłożył słuchawkę. – Upiekę dwie pieczenie na jednym ogniu. Jacek się wścieknie, trudno, nie mam innego wyjścia. Chyba dostanę tą trzepaczkę. Ciekawe czy zabrał ja ze sobą? A tę sukę Nicolę jasny szlag trafi! Zachciało się jej szantażu? Prawdziwa z niej desperatka! – Max dolał sobie koniaczku i usiadł z powrotem w wygodnym fotelu. Zaczął obmyślać szczegółowy plan.
...........................................................................................
Betowała Niebieska

środa, 14 listopada 2012

Rozdział 6



Max pomógł ubrać się Michałkowi, następnie razem z Jackiem odwieźli go do przedszkola. Po drodze prawie nie odzywali się do siebie. Młody mężczyzna usiadł z tyłu razem z dzieckiem. Norr wiedział, że kończy mu się czas, bo za dwa dni musiał być w Stanach. Dzisiaj koniecznie powinienem przeprowadzić z Jackiem poważną rozmowę dotyczącą ich przyszłości. Bardzo się jej obawiał, doskonale zdawał sobie sprawę, że mąż nie jest do niego przychylnie nastawiony, nie miał jednak zamiaru odstąpić od swojego planu. Zmarnowali już tyle lat trwając w swoich uprzedzeniach i nie próbując się porozumieć. Dawno temu pozwolili by inni zadecydowali o ich losie. Max nie chciał popełnić drugi raz tego samego błędu. Postanowił, że dowie się prawdy o wydarzeniach sprzed lat za wszelką cenę. Gdy tylko wrócili do domu zrobił kawę dla nich obu i poprosił męża do salonu.
- Jacku, na pewno zdajesz sobie sprawę, że musimy się porozumieć. Dzisiaj jesteśmy sami, a ja jutro wyjeżdżam – Max poprosił Karskiego gestem, aby usiadł obok niego, ten jednak przyniósł sobie krzesło i ulokował się po drugiej stronie stołu.
- Nie rozumiem o co ci chodzi, szerokiej drogi – powiedział chłodno Jacek. – Nie jesteś nam do niczego potrzebny – podniósł dumnie głowę.
- Przestań, w ten sposób się nie dogadamy. Wiem, że jesteś na mnie zły i masz do tego prawo, bo popełniłem wiele błędów, ale ty też nie jesteś bez winy. Rzuciłeś mnie twierdząc, że się zakochałeś w swoim przyjacielu Pawle, potem powiedziałeś, że jesteś z nim w ciąży. Co ja sobie do cholery miałem myśleć? Dziesiątki razy widziałem jak się do siebie czuliliście, więc uwierzyłem w każde twoje słowo. Wiesz jak cierpiałem? Zdradził mnie ktoś, komu bezgranicznie ufałem! Okłamałeś mnie w najokrutniejszy sposób i pozbawiłeś możliwości patrzenia jak dorasta mój syn! – W głosie mężczyzny było tyle żalu i bólu, że Karski aż się wzdrygnął.
- Max, ty wtedy byłeś tak zajęty swoją karierą, że nie miałeś czasu nawet do mnie zadzwonić. Stanowiłem tylko przeszkodę na twojej drodze, nie miałem ani pieniędzy ani odpowiednich stosunków, żeby ci pomóc. Zapomniałeś już ile wtedy miałeś różnych problemów. Plotkarskie czasopisma atakowały cię każdego dnia i w każdej chwili mogłeś spaść na samo dno. Byłbym wtedy dla ciebie tylko zawadą – odezwał się cicho Jacek. Nie mógł uwierzyć w słowa męża, nie po tym co zobaczył wtedy w sypialni. Nigdy nie zapomni tej sceny, bo w tej jednej chwili jego świat legł w gruzach.
- Bredzisz, znalazłbym czas, dlaczego ze mną nie porozmawiałeś tylko rzuciłeś się w ramiona Pawła? Mówiłeś, że mnie kochasz, a tydzień później pieprzyłeś się już z innym – powiedział smutno Norr. – Miałem ochotę zabić was obu.
- Nie rób się znowu taki święty. Spotykałeś się ze mną i ogłupiałeś słodkimi słówkami, a jednocześnie sypiałeś z Nicolą, tą córką producenta i właściciela wytwórni płytowej. Zawsze umiałeś się ustawić – stwierdził pogardliwie Karski.
- O czym ty do cholery mówisz? W życiu nie spałem z tą bezwstydną suką! – krzyknął zaskoczony mężczyzna.
- Eh, mógłbyś choć raz w życiu powiedzieć prawdę! Widziałem to na własne oczy. Byliście nadzy w łóżku, a ona miała na palcu nowy pierścionek z ogromnym brylantem. Jak miałem odczytać tą sytuację, wybrałeś ją bo miała ci o wiele więcej do zaofiarowania niż taki gówniarz jak ja. Muszę przyznać, że bardzo się zdziwiłem, że się w końcu nie pobraliście. Każdego dnia po powrocie do Polski czekałem na papiery rozwodowe.
- Niczego takiego sobie nie przypominam – odezwał się Norr kręcąc ze zdziwienia głową. – Nicola owszem narzucała mi się, ale ja byłem wtedy nieprzytomnie w tobie zakochany. Nie dotknąłbym jej nawet kijem. Dziwne.
- Nie kłamię, po co miałbym to robić. Zresztą to już przeszłość, nie ma sensu do tego wracać i rozdrapywać starych ran. Ty jutro wyjedziesz, a ja zostanę tutaj z Michałkiem i jakoś sobie poradzę. Nie musisz się o mnie martwić – Karski umilkł i pociągnął duży łyk kawy. Reakcja piosenkarza była dla niego zaskakująca, wyglądało na to, że mówił szczerze. Niestety on go wtedy złapał na gorącym uczynku. Miał nadzieję, że mężczyzna w końcu wyjedzie i przestanie mieszać w jego życiu. Nie daj boże, gdyby o nich dowiedziały się tabloidy, musiałby chyba wyemigrować z Polski i zmienić nazwisko. Norr był w tej chwili jednym z najlepszych wokalistów na świecie. Tak smakowita plotka to okazja dla niektórych do zarobienia milionów. – Wracaj skąd przyjechałeś i zostaw nas w spokoju.
- Kompletnie nie mam pojęcia o co tutaj chodzi, ale prędzej czy później się dowiem. Czuję, że nie mówisz mi wszystkiego. Nie myśl jednak, że pozwolę ci tutaj zostać i dalej klepać biedę. Pojedziecie ze mną ty, Michaś i Zosia – stwierdził spokojnie Norr i spojrzał na męża wyzywająco. Jacek siedział ze spuszczoną głową unikając jego wzroku. Na takie bezczelne oświadczenie poderwał się jednak i prychnął wściekle na męża.
- Spieprzaj do tych Stanów i zapomnij, że istniejemy – wrzasnął na mężczyznę. – Nie masz żadnych praw do Michasia. Jak tylko wyzdrowieję założę sprawę o rozwód.
- Drogi Jacku i tu się mylisz. Jeśli będziesz mi sprawiać problemy, to jak sam powiedziałaś jestem sławny, bogaty i nie omieszkam się z tego skorzystać. Pozwę cię do sądu i odbiorę ci prawa do syna. Jak myślisz komu przyznają opiekę nad nim tobie, czy mnie? – rzucił zimno Norr, patrząc groźnie w oczy Jacka. Mężczyzna ucichł, jakby skurczył się w sobie, opadł na fotel i ukrył pobladłą twarz w dłoniach.
- Zabrałbyś mi Michasia?- zapytał drżącym głosem. Max wstał i podszedł do niego. Uklękną obok fotela, ujął zimne dłonie Jacka i odciągnął od jego twarzy. Zobaczył przerażone, pełne łez oczy  mężczyzny i serce o mało mu nie pękło. Nie chciał, aż tak bardzo go przestraszyć, ale znając jego dumę i ośli upór nie miał innego wyjścia.
- Skarbie posłuchaj, proponuję ci ugodę. Jeśli mi nie ufasz podpiszemy stosowne oświadczenia. Za tydzień przyjedziesz do mnie z Michasiem i Zofią. Zostawię tutaj Jima, aby pomógł ci wszystko zorganizować. Przez najbliższe sześć miesięcy, czyli na okres twojej rekonwalescencji zamieszkacie u mnie. Mam ogromny dom i naprawdę nie musimy widywać się zbyt często, jeżeli nie będziesz sobie tego życzył. Po tym czasie wrócimy do tej rozmowy i zdecydujemy co dalej. Co ty na to? – delikatnie ucałował jego ręce.
- Dobrze, ale zawrzemy pisemną umowę – chłopak otarł łzy i spojrzał na męża niepewnie. – Nie spodziewałem się, że będziesz taki bezwzględny – pociągnął nosem i zerknął wrogo na Maxa.
- Nie dałeś mi wyboru, a ja nie mam czasu cię przekonywać. Bardzo zależy mi na jak najlepszych stosunkach między nami – uśmiechnął się i pogładził go po policzku.
- Zabieraj łapska draniu – chłopak odsunął się gwałtownie do tyłu. Dotyk Maxa jak zwykle działał na niego wręcz hipnotycznie i mącił mu w głowie. Nie chciał, aby się zorientował jaką władzę ma nadal nad nim. Nie miał pojęcia jak to się dzieje, że mimo upływu tylu lat nadal tak mocno na niego reaguje. Zagryzł usta i wstał.
- W takim razie dogadaj się jeszcze z Zofią – rzucił i umknął do kuchni. Nie miał nadziei, że kobieta go poprze. Zawsze marzyła o podróżach i nieraz wyrzucała mu, że nie porozmawiał szczerze z mężem. Pozostało mu zacząć pakowanie.
…………………………………………………………………

Tydzień później, w sobotę, wszyscy siedzieli już w samolocie lecącym do Stanów Zjednoczonych.Tak jak przewidział Karski Zofia radośnie przyklasnęła wszystkim pomysłom Norra. Zdenerwowany Jacek obraził się na nią. Michaś również był zachwycony podróżą do nowego tatusia, którego zdążył polubić i okręcić sobie wokół małego paluszka. Karski poczuł się zdradzony przez własną rodzinę. Siedział naburmuszony, nie odzywał się do nikogo i liczył chmury. Ciotka z chłopcem grali w jakąś planszówkę, aż w końcu znużeni zasnęli. Jim czytał najnowsze gazety przyniesione mu przez stewardessę. Mieli wylądować w Los Angeles, a stamtąd limuzyną pojechać do willi Norra. Karski westchnął ciężko i pogrążył się we wspomnieniach. Wiedział, że te sześć miesięcy będzie dla niego bardzo trudnym okresem. Miał tylko nadzieję, że Max dotrzyma słowa i potem będą mogli spokojnie wrócić z powrotem do domu. A tacy kiedyś byli szczęśliwi. Pierwsze tygodnie ich znajomości pamiętał jako jeden wielki zawrót  głowy. Z początku był bardzo nieufny wobec Norra. Nie mógł uwierzyć, że taki przystojny, inteligentny mężczyzna zainteresował się kimś tak przeciętnym jak on. Max potrafił być jednak bardzo przekonujący. Nie minęło wiele czasu, a całkowicie stracił dla niego głowę. Jacek ułożył się wygodniej na fotelu. Przymknął oczy i wrócił myślami do minionych chwil. Wyciągnął z plecaka pamiętnik i zaczął czytać.

,, Max od wielu dni próbował namówić mnie na odważniejsze pieszczoty, ale ja uciekałem za każdym razem jak robiło się nieco goręcej. Wcześniej zrobiłem mały wywiad wśród kolegów i dowiedziałem się na ten temat okropnych rzeczy. Podobno pierwszy stosunek miał być bardzo bolesnym i nieprzyjemnym przeżyciem. Szczególnie jak partner miał się czym pochwalić, a Norr bez wątpienia był dobrze wyposażony. Nie miałem odwagi porozmawiać. Byłem na to zbyt nieśmiały, nie mówiąc o tym, że wyszedłbym w jego oczach na kompletnego smarkacza. Za każdy m razem wycofywałem się i uciekałem w popłochu. Oczywiście miałem zawsze setki wymówek, aby nie zostać na noc. Max przez cały czas obserwował mnie uważnie, ale nigdy nie próbował do niczego zmusić. Widziałem jak bardzo jest zaskoczony moim zachowaniem. Pewnego dnia po kolacji mężczyzna wziął mnie na kolana i delikatnie przytulił. Obsypał moją twarz mnóstwem motylich pocałunków. Tego rodzaju delikatne pieszczoty zawsze bardzo mi się podobały. Wtuliłem się więc w tors ukochanego i mruczałem z przyjemności, kiedy jednak duża dłoń zaczęła się skradać między moje uda spłoszony zacisnąłem nogi i szarpnąłem w bok, usiłując się uwolnić. Mężczyzna jednak mi na to nie pozwolił. Zamknął mnie w szerokich ramionach i spojrzał pytająco.
- Jacek, od wielu dni naprawdę dziwnie się zachowujesz. Rozumiem, że seks to dla ciebie nowość, ale skąd ten strach? Nie ufasz mi? Potrafię nad sobą panować nie jestem dzikim zwierzęciem. Powiedz co cię dręczy i jakoś temu zaradzimy. Nie jestem jasnowidzem i nie potrafię czytać w twoich myślach – tłumaczył łagodnie. – Potrafię naprawdę wiele zrozumieć i bardzo mi na tobie zależy. – Zaczerwieniłem się i schowałem twarz, wtulając ją w jego ramię. Nie wiedziałem jak wytłumaczyć mu swoje dziecinne obawy.
- Ale to bardzo boli i potem nie można przez tydzień siedzieć na tyłku – wypaliłem znienacka i o mało nie spaliłem się ze wstydu.
- Popatrz na mnie – Norr ujął moją twarz w swoje dłonie i spojrzał prosto w oczy. – Zaniosę cię teraz do sypialni i trochę się poprzytulamy, w każdej chwili możemy przestać. Cokolwiek bym ci teraz powiedział, to w niczym nie pomoże, bo nie masz żadnego doświadczenia. Tego po prostu trzeba spróbować. – Poczułem jak podnosi mnie do góry. – Mój słodki książę czas na coś ekscytującego – Zerknął na mnie pożądliwie, a jego oczy zapłonęły. Wziął mnie na ręce, zaniósł do sypialni i położył delikatnie na wielkim, miękkim łożu z baldachimem. Sam usiadł obok i zajrzał mi w oczy z psotnym uśmieszkiem.
- Jak ci się podoba? Prawda, że to królewskie posłanie? – Przysunął się bliżej i przywarł do mojego boku. W pokoju było dość ciemno, mrok rozjaśniał jedynie płonący na kominku ogień. W tym świetle wyglądał wyjątkowo ponętnie, jego jasna skóra dosłownie świeciła złocistym blaskiem. Przygarnął mnie do siebie i wziął w posiadanie moje usta. Smakował je jakby to były najlepsze słodycze na świecie. Ocierał się przy tym o mnie całym swoim ciałem tak, że mogłem wyczuć każdy jego twardy mięsień, każdą wypukłość. Szybko zdałem sobie sprawę jak bardzo jest podniecony. Przycisnął mocno swojego penisa do mojego twardniejącego członka. Zaczął powoli rozpinać moją koszulkę i już po chwili leżała na podłodze. Tymczasem on przywarł gorącymi wargami do jednego z moich sutków, a na drugim zacisnął palce.
- Aaaa… - pisnąłem zaskoczony, wijąc się pod jego dotykiem. W głowie miałem kompletny chaos. Było mi tak przyjemnie, nowe doznania okazały się niesamowicie zniewalające. Odbierały mi wolę każąc oddać się w zwinne dłonie ukochanego, a te ani na chwilę nie próżnowały i sprytnie pozbywały się naszej garderoby. Nie wiedziałem nawet kiedy zostałem rozebrany do samych bokserek. Otworzyłem oczy i zafascynowany obserwowałem grę świateł na jego imponujących mięśniach. Wilgotny język kochanka przesuwał się coraz niżej, a jego zęby kąsały wszystko co napotkały po drodze. Nagle zaprzestał pieszczot, podciągnął się do góry i spojrzał mi w oczy.
- Przyjemnie prawda? Coś ci pokażę, tylko nie uciekaj – zsunął dłoń w dół, okrążył pępek i dotarł do linii moich majtek.
- Ale… - niesamowicie zawstydzony usiłowałem zaprotestować.
- Ciśśś…. – usłyszałem jego niski głos, a ciepła dłoń zacisnęła się na moim twardym jak skała penisie.
- Och… - zadrżałem cały i wygiąłem ciało w łuk. Ręka Maxa powędrowała między moje uda i delikatnie je rozsunęła. Objęła i zaczęła ostrożnie masować moje jądra przez materiał bokserek, a ja popiskiwałem jak niewyżyty kociak. – Mogę to zdjąć? – zapytał i jednym ruchem zdarł ze mnie niepotrzebną szmatkę. – Nie bój się, będę naprawdę delikatny. Nie walcz ze mną, przestań myśleć. Czuj – Max pieścił  mojego nabrzmiałego członka posuwistymi ruchami, co jakiś czas drażniąc umiejętnie jego sączącą już główkę.
- Dość, ja zaraz…. – jęknąłem zupełnie już nieprzytomny z pożądania.
- Spokojnie skarbie – sięgnął do stojącego obok łóżka stolika i z szuflady wyciągnął tubkę z żelem. Wycisnął odrobinę na palce.
- Po co ci to? – zapytałem zaniepokojony i podniosłem głowę.
- Zobaczysz – uśmiechnął się tajemniczo i wsunął mi dłoń między pośladki. Zaczął zataczać kółeczka wokół mojego zaciśniętego wejścia. Po chwili powoli wsunął do środka jeden palec. Masował i rozciągał zwarte mięśnie docierając coraz głębiej.
- Ooo – zakwiliłem i chciałem uciec biodrami do tyłu. Max nie pozwolił mi na to, pchnął mocno i trafił od razu w prostatę. – Aaaach…. – krzyknąłem zaskoczony i rozłożyłem szerzej uda, chcąc doznać więcej tego zachwycającego czegoś. Teraz już zupełnie przestałem myśleć. Przestałem  przejmować się tym, jak bardzo zawstydzająca jest moja pozycja. Kiedy do pierwszego dołączył drugi i trzeci palec skomlałem błagalnie przy każdym ruchu dłoni Maxa. Nagle wyciągnął ze mnie palce, złapał mnie za nogi i ułożył je na swoich ramionach. Wziął moją drżącą rękę i zacisnął ją na swojej ogromnie erekcji.
- Jest twój. Od teraz będzie należał tylko do ciebie – zanim przestraszony jego wielkością zdążyłem zaprotestować zaczął wsuwać się do mojego ciepłego, wilgotnego wnętrza centymetr po centymetrze.
- Boli…. - pisnąłem i zacisnąłem dłonie na prześcieradle. Zagryzłem mocno usta, aż pojawiły się krople krwi. Kiedy zanurzył się aż po same jądra w moją ciasną dziurkę znieruchomiał. Sięgnął jedną dłonią do mojego penisa i zaczął go sprawnie obciągać. Już po chwili wiłem się i drżałem na całym ciele w rytm jego ruchów. Na moim czole pojawiły się kropelki potu. Otworzyłem nabrzmiałe usta i gwałtownie wciągałem powietrze. Max wysunął się wtedy prawie do samego końca i pchnął pod kątem trafiając celnie w splot nerwów.
- O boże! – wrzasnąłem ochryple, a cały wszechświat przesunął się przed moimi oczami. Przestałem odczuwać jakikolwiek dyskomfort i zaczęły mnie zalewać fale niesamowitej przyjemności. Prężyłem się pod jego dotykiem jak kotka w rui, dyszałem głosno i jęczałem bezwstydnie rozpływając się z rozkoszy. – Szybciej – krzyknąłem niespodziewanie, a Norr uśmiechnął się do mnie niesamowicie drapieżnie. – Aaaa….! – Przyśpieszył, a jego pchnięcia stały się głębsze i brutalniejsze. Obydwaj w niesamowitym tempie zbliżaliśmy się do finału. Nasze mięśnie napięły się jak postronki i zaczęły nimi targać przedorgazmowe skurcze. Nie wytrzymałem pierwszy i szczytowałem krzycząc z całych sił. Wystrzeliłem obfitym strumieniem spermy wprost na brzuch pochylającego się nade mną kochanka. Max natychmiast poszedł w moje ślady zalewając  mi wnętrze spienioną falą. Przez chwilę trwaliśmy w ciszy nadal połączeni swoimi ciałami. Tuliliśmy się do siebie poszukując odrobiny ciepła i czułości.
- Będziesz teraz mógł opowiedzieć kolegom własne przeżycia – uśmiechnął się Max, kładąc się obok mnie i obejmując mocno ramionami.
- Zwariowałeś, jak mógłbym opowiadać komuś coś tak intymnego – zaczerwieniłem się i pacnąłem go w głowę oburzony.
- A jak tam twój tyłek? Może to powtórzymy? – zapytał rozbawiony, klepiąc mnie poufale po pośladkach.
- Ty głupku oszalałeś? Jeszcze ci mało? Wepchnąłeś swojego wielkiego penisa tak głęboko, że prawie wyszedł mi gardłem. Jak jutro nie będę mógł chodzić, będziesz mnie nosił na rękach aż do odwołania – prychnąłem i odwróciłem się do niego plecami.”
Karski ogromnie zmieszany rozejrzał się dookoła i odłożył pamiętnik na miejsce. Wszyscy spali i tylko Jim nadal przeglądał prasę. – Jak ja mogłem napisać coś takiego? – zastanawiał się zawstydzony.
.......................................................................................
Betowała Niebieska

piątek, 9 listopada 2012

Rozdział 5


Max kręcił się na łóżku od dobrych kilku godzin. Za żadne skarby nie mógł zasnąć. Jacek dawno zmienił pozycję i obrócił się na bok, tyłem do mężczyzny. Kiedy przykrył się kołdrą do pasa Norr odetchnął z niejaką ulgą. Wszystkie ponętne punkty zniknęły mu z oczu i miał nadzieję, że jego rozszalała wyobraźnia także się uspokoi. Mimo sesji pod prysznicem jego ciało nadal było napięte jak struna i gotowe do działania. Zaczął od nowa liczyć barany, ale niewiele to pomagało. Ciepło i zapach zgrabnego ciała obok działało na niego oszałamiająco. Po prostu nie mógł przestać o nim myśleć. Zdesperowany sięgnął po dużą poduszkę leżącą na stojącym obok fotelu. Położył ją między sobą, a śpiącym mężem w ten sposób się od niego odgradzając. Jeszcze przez kilka minut wiercił się niecierpliwie. Zmęczony ciężkim, pełnym emocji dniem w końcu zasnął.
,, Siedział rozparty na kanapie i obserwował Jacka, z wypiekami na twarzy oglądającego rozgrywającą się przed jego oczyma miłosną scenę. Chłopak nie spuszczał oczu z telewizora, prawdopodobnie po raz pierwszy oglądał tego typu produkcję. Partnerzy zaczęli zrzucać ubrania, całując się i pieszcząc w intymny sposób. Jeden z mężczyzn położył się na plecach i rozsunął szeroko uda. Mogli teraz podziwiać jego sporego, gotowego do akcji członka.

- Yyy…? – pisnął Jacek i zasłonił rękami czerwoną z zażenowania twarz. – Może już wyłączymy, powinienem wracać do domu.- Wstał, uśmiechnął się niepewnie do Maxa i pośpiesznie umknął do przedpokoju. Mężczyzna ruszył za nim, wbijając wzrok w kołyszący się przed nim zgrabny tyłek wbity w ciasne jeansy.

- Uciekasz? – zapytał rozbawiony, przyciskając go do ściany swoim rozgrzanym ciałem.
– Ten film nie był aż taki mocny, żeby od razu zwiewać.

- Puszczaj! – pisnął zmieszany chłopak i oblał się ciemnym rumieńcem. Kręcił się na wszystkie strony usiłując się uwolnić. Max pochylił się i wpił gwałtownie w jego rozchylone usta. Smakowały wyśmienicie czekoladą i dobrym alkoholem. Były takie miękkie, ciepłe i słodkie, że miał ochotę zacisnąć na nich zęby. Polizał je delikatnie i wsunął do środka język. W pierwszej chwili Jacek szarpnął się przestraszony, ale po chwili poddał się pieszczącym go ustom z cichym pomrukiem. Kolana zaczęły pod nim mięknąć, oparł się więc o twarde ciało Maxa i objął go mocno za szyję. Ramiona mężczyzny zamknęły się wokół niego.

- Zostań na noc, nikt nie zauważy, że cię nie ma. Proszę – kusił piosenkarz niskim wibrującym głosem. Ten drobny chłopak kompletnie zawrócił mu w głowie. Przez cały dzień myślał tylko o nim, na niczym nie mógł się skupić. Podczas próby muzycy zaczęli dziwnie na niego patrzeć kiedy raz po raz mylił tonację. Słowa Maxa odniosły jednak odwrotny skutek do zamierzonego. Chłopak cały zesztywniał i odwrócił na bok głowę, aby nie mógł go pocałować.
- Nie ma mowy. Przestań mnie tak ściskać – Jacek usiłował odsunąć się od niego nie patrząc mu w oczy. Widać było, że jest zdenerwowany i zmieszany.

- Uraziłem cię czymś? Co się dzieje skarbie? Znamy się już od kilku tygodni i bardzo chciałbym się z tobą kochać – Pytał zaniepokojony jego zachowaniem Max. – Powiedz o co chodzi, nie mam pojęcia co się dzieje w twojej głowie – tłumaczył łagodnie, czule głaskając go po plecach. Złapał za podbródek chłopaka, odwrócił do siebie jego twarz i spojrzał mu głęboko w czekoladowe oczy. – Nie wstydź się.

- Ja nigdy tego nie robiłem – odparł nieśmiało, spuszczając wzrok i przygryzając wargę.- Nie wiedziałbym co robić i trochę się boję.

- Nie wiedziałem, przepraszam, że tak na ciebie naciskałem. Dam ci tyle czasu ile potrzebujesz, a o inne sprawy się nie martw. Nauczę cię wszystkiegoDelikatnie musnął jego usta swoimi gorącymi wargami. – Zgoda?’’

Norr przez sen gwałtownie się poruszył chcąc przygarnąć do siebie chłopaka. Obrócił się na bok i runął jak długi na ziemię. Bolesne zetknięcie z parkietem natychmiast wyrwało go z ramion Morfeusza. Otworzył oczy i ogromnie się zdziwił, kiedy zobaczył gdzie się znajduje. Jęknął przeciągle, czując, że zrobił sobie na plecach solidnego siniaka. Zdarł z łóżka koc i poduszkę i umościł się na ziemi. Twardo i zimno, ale przynajmniej nie dochodził do niego tutaj zapach perfum Jacka. Zwinął się w kłębek i po chwili chrapał już w najlepsze.
........................................................................................................

Jacek obudził się dość wcześnie, tej nocy wyspał się za wszystkie czasy. W szpitalu dzień niestety zaczynał się o świcie, a ruch na korytarzach trwał prawie cała dobę. Wrażliwy na hałas i nerwowy mężczyzna niewiele więc miał okazji do prawdziwego wypoczynku. Wczoraj urwał mu się nagle film i nie zdążył się nawet przebrać w piżamę. Ziewnął szeroko i zsunął się z łóżka. Niespodziewanie nadepnął na coś miękkiego, przepadł i wylądował na śpiącym Maxie, siadając okrakiem na jego biodrach. Poderwał się gwałtownie czując, jak jego nagie pośladki ocierają się o miękki jedwab i ukrytego pod nim na wpół twardego członka mężczyzny. Nie zdążył niestety wstać, bo dwie duże dłonie złapały go za tyłek i unieruchomiły na miejscu. 

- Mhm…- mruknął nie całkiem jeszcze przytomny Norr. Pod palcami miał delikatną, ciepłą, jędrną skórę. Nie miał najmniejszej ochoty rozstawać się ze swoją zdobyczą.  

- Odwal się zboczeńcu! – wrzasnął na niego rozeźlony i zmieszany Jacek. Poczuł jak krew zaczyna krążyć szybciej w jego żyłach. Przestraszony swoją reakcją zaczął się szarpać. Nie chciał, aby leżący pod nim mężczyzna zorientował się, że ma na niego jakiś wpływ.

- Dobrze już dobrze. Nie krzycz tak, bo stracę słuch i kto potem będzie zarabiał na chleb? – puścił miotającego się chłopaka, który natychmiast uciekł do łazienki. Usiadł i skrzywił się niemiłosiernie, bolały go wszystkie kości. Wstał i poczłapał do kuchni jak stuletni dziadek. Wciągnął na siebie po drodze jeansy. Ochlapał nieco twarz w kuchni, przyczesał włosy palcami i zerknął w małe lustro w przedpokoju. Był nagi od pasa w górę. Napiął mięśnie i uśmiechnął się z zadowoleniem do swojego odbicia. Jego ciało nadal nie straciło nic ze swojego uroku. Szkoda tylko, że nie mógł się opalić. Złocista skóra Jacka podobała mu się o wiele bardziej. Na swoim lewym boku zauważył spory siniak. W tym momencie ktoś zadzwonił do drzwi. Otworzył i stanął oko w oko z ubranym nienagannie, przystojnym mężczyzną z ogromnym bukietem róż w rękach. Elegancki garnitur opinał jego zgrabną sylwetkę, ani jeden włosek nie odstawał w złą stronę. Nieznajomy obrzucił go chłodnym, taksującym spojrzeniem. Widać było, że to co zobaczył niezbyt mu się spodobało. Skrzywił się nieznacznie i wszedł bez zaproszenia do przedpokoju.
- Kim pan jest i co tutaj robi? – zapytał wyniośle, nie racząc się nawet przedstawić. – Gdzie jest Jacuś?

- Mężem, a co? – uśmiechnął się do niego bezczelnie Max, choć w środku wszystko mu się zagotowało. – Kochanie – krzyknął w stronę łazienki – przyszedł do ciebie jakiś palant i przytargał cały krzak zielska! Mam go wyrzucić? – zerknął na gościa drapieżnie, zastanawiając się w myślach na ile sposobów mógłby go ukatrupić.
- Nie waż się, zachowuj się jak człowiek – odezwał się Jacek zza zamkniętych drzwi. – To na pewno Tadeusz. Każ mu zaczekać w kuchni. Zaraz wychodzę tylko wysuszę włosy.

- Ależ oczywiście słońce, każde twoje życzenie jest dla mnie rozkazem – Z szerokim uśmiechem na twarzy przepuścił w drzwiach gościa, a w głowie właśnie powstawał mu niecny plan pozbycia się raz na zawsze rywala. – Albo się sam wyniesie, albo ukręcę mu po cichu ten ulizany łeb - Wskazał Tadeuszowi miejsce za stołem, a sam zajął się strojeniem kawy. Widział jak mężczyzna wodzi wzrokiem po jego ciele, zatrzymując dłużej wzrok na siniaku.

- Naprawdę jesteś mężem Jacka? Zmyślasz prawda? Czym się zajmujesz? – zarzucił go pytaniami Tadeusz rozsiadając się wygodnie. Widać było, że czuje się tutaj jak u siebie w domu.

- Pracuję w show biznesie. Jesteś przyjacielem Karskiego? – Widząc jak facet potakuje zaczął ciągnąć dalej. – Więc chyba nie ma sensu ukrywać przed tobą prawdy. Jacek mnie wynajął na kilka dni, ale jak przyjdzie ktoś obcy mam udawać męża, żeby  nie gorszyć  sąsiadów – zerknął na gościa niewinnie, udało mu się nawet zarumienić.
- Kpisz, przecież Jacek przeszedł właśnie poważną operację, po co miałby wynajmować dziwkę. Zresztą nie stać go na to – stwierdził chłodno Tadeusz, ale coś w jego twarzy mówiło, że słowa Maxa dały mu do myślenia.

- On tak wszystkim opowiada jak chce się zabawić, inaczej szef by mu urlopu nie dał. Nie musisz mi wierzyć, mnie za to nie płacą, zresztą twój przyjaciel nie jest taki biedny na jakiego wygląda. Dostaje od ojca dziecka spore alimenty – łgał jak z nut Norr i nawet powieka mu przy tym nie drgnęła.

- Powinieneś to czymś posmarować, wieczorem będzie cię porządnie boleć – Mężczyzna wskazał na krwiaka na boku Maxa. – Gdzie się tak załatwiłeś?
-  Och, to Jacek lubi czasami iść na całość, kręcą go takie zabawy sado- maso. Mnie tam nie przeszkadza przyzwyczaiłem się , wystarczy, że dobrze płaci – zatrzepotał rzęsami jak najprawdziwsza Barbi. – Jeśli lubisz takie klimaty, to mogę dać ci numer telefonu.
- Powiedz, że żartujesz – odezwał się gość już o wiele mniej pewnym głosem. Mina mu zrzedła i najwyraźniej nad czymś się głęboko zastanawiał.

- Po co miałbym to robić? Widocznie nie znasz Jacka tak dobrze jak myślisz – powiedział Max kręcąc się niespokojnie na krześle. Cały czas się poprawiał i przybierał coraz to inne pozycje. Postękiwał przy tym i krzywił się od czasu do czasu. Mężczyzna obserwował go ze zdumieniem, aż w końcu nie wytrzymał.

- Coś ci dolega? – zapytał, patrząc wymownie na jego tyłek.

- Wiesz nie wiem czy mogę ci powiedzieć, to raczej podpada pod tajemnicę zawodową – szepnął do niego konspiracyjnie piosenkarz, oglądając się w popłochu na drzwi łazienki.
- Skoro już zacząłeś to mów. Mam w stosunku do Karskiego poważne plany i wolałbym wiedzieć w co się pakuję. Jeśli jest taki wymagający w łóżku, to mogę mu nie sprostać – Tadeusz patrzył na niego wyraźnie zaniepokojony. Max tymczasem odtańczył w duchu kankana. – Ja ci dam poważne plany łachudro jeden! Nie spali ze sobą, nie spali! Jak to dobrze, że ten idiota lubi plotki i jest taki naiwny.

- Widzisz tą trzepaczkę do dywanów – wskazał na leżący na kuchennym blacie przedmiot. – Zobacz jak jej rączka lśni. Wypolerowana na wysoki połysk, a gruba prawie jak mój nadgarstek.

- Ale co to ma do rzeczy? – zapytał gość, zaskoczony kierunkiem jaki obrała rozmowa.

- On nie tylko lubi nią uderzać gdzie popadnie w trakcie seksu, ale największą frajdę sprawia mu wkładanie jej głęboko no wiesz gdzie – poklepał się po pośladkach. – Taki ma dziwny fetysz. Tylko potem przez kilka dni trudno siedzieć, nie mówiąc już o chodzeniu – westchnął ciężko Norr – Ciekawe jak to przełkniesz złodzieju mężów.

- Nie wierzę, to niemożliwe, on nigdy by nie zrobił czegoś takiego – powiedział pobladły Tadeusz. Mężczyzna popatrzył na niego z politowaniem i odwrócił się w stronę łazienki. – Mam cię gnido jedna.
- Jacek prawda, że groziłeś mi trzepaczką jak coś przeskrobię?! – krzyknął w stronę zamkniętych drzwi, zagryzając usta aby się nie roześmiać.
- Więc bądź grzeczny, bo jak nie, to ci przemebluję tyłek – odezwał się Jacek. Max spojrzał na gościa, który teraz był jeszcze bledszy i nawet nieco pozieleniał. Otarł z czoła pot. Drżącą ręką położył kwiaty na stole, nalał sobie z dzbanka wody i wypił jednym haustem.

- Powiedz Karskiemu, że musiałem wyjść. Skoro jesteście zajęci, to nie będę wam przeszkadzał – poderwał się od stołu i prawie biegiem ruszył do przedpokoju. – Przyjemnej pracy – rzucił do Maxa – mam nadzieję, że jakoś sobie poradzisz. - Narzucił pośpiesznie płaszcz i wyszedł z mieszkania zamykając za sobą drzwi. Piosenkarz zatrzasnął za nim zamek, udał się do sypialni, po czym rzucił się na łóżko, włożył głowę pod poduszkę i zaczął wyć ze śmiechu. Starał się być jak najciszej by nie zaalarmować męża. Wątpił czy księgowy będzie wstanie opowiedzieć komukolwiek, czego się od niego dzisiaj dowiedział. Norr pozbył się upierdliwego rywala i był z siebie ogromnie dumny. Uważał, że za tą rolę powinien dostać co najmniej Oskara. Teraz będzie musiał tylko uważać, żeby mąż nie dowiedział się prawdy, bo wtedy może faktycznie wsadzić mu w tyłek tą trzepaczkę. Znał dobrze jego temperament i wiedział do czego jest zdolny jak wpadnie w furię.
……………………………………………………………………………………………..

Godzinę później wstał Michałek i trzeba było się nim zająć. Jacek przygotował śniadanie, a Max w tym czasie dopilnował by chłopiec ubrał się i umył. Oczywiście zrobili przy tym okropny bałagan w pokoju i w łazience. Obaj oberwali za to ścierką od wkurzonego mężczyzny.

- Zdaje się, że nie wiecie jak ciężko jest utrzymać porządek. Po południu obaj posprzątacie mieszkanie – warczał na nich Karski.
- Będziemy razem sprzątać, będziemy razem sprzątać – podśpiewywał podskakując Michałek, bynajmniej nie przestraszony tą perspektywą. – Wiesz jak się to robi? – zapytał opychającego się kanapkami Maxa.

- Nie mam pojęcia, myślałem, że ty mnie nauczysz – odezwał się poważnie Norr wzruszając ramionami.

- Och, będziemy musieli poprosić o pomoc tatusia – westchnął malec – możemy znowu dostać ścierką - stwierdził zatroskany, marszcząc czółko.

- Ty nie mieszaj w głowie dzieciakowi, tylko lepiej mi powiedz gdzie się podział Tadeusz – rzucił do Maxa podejrzliwie mąż.

- O co ty mnie podejrzewasz? Śpieszył się gdzieś, ale zostawił ci piękny bukiet kwiatów – uśmiechnął się do Jacka i podniósł na niego niewinne jak u niemowlęcia błękitne oczy.

- Znam cię, coś kręcisz – pogroził mu chłopak – jak się dowiem, że go skrzywdziłeś to się z tobą rozprawię.
- Myślę, że zrobiłeś na nim bardzo złe wrażenie grożąc mi tą trzepaczką. Pewnie pomyślał, że jesteś zwolennikiem przemocy w rodzinie i się przestraszył. W ogóle to gość był jakiś taki sztywny i nijaki, zupełnie nie w twoim stylu.

- Tadeusz to inteligentny facet, nie sprowadzaj go do swojego poziomu – trzepnął go w ramię Jacek.
- On pewnie nawet nie wie co się robi w łóżku, zanudziłbyś się z nim na śmierć – odezwał się Max – Prędzej zjem własne bokserki, niż pozwolę, żeby ten Liczyrzepa cię dotknął. – W tym momencie zarumieniony mąż wcisnął mu do ust spore jabłko. Karski był naprawdę zły na niego za jego niewyparzoną gębę.

- Zamknij się wreszcie, jakbyś nie zauważył to jest z nami dziecko!

- Ten Tadeusz musi być okropnie głupi – odezwał się niespodziewanie Michałek – wszyscy wiedzą, że w łóżku się śpi, nawet moi koledzy w przedszkolu.

- Dwóch na jednego co? – wziął się pod boki Jacek – Dawaj ten dzienniczek,  muszę ci w pisać pałę za ten bałagan jaki po sobie zostawiłeś! Jeszcze dwie i będzie lanie! – zwrócił się do zaskoczonego  Maxa chłopak.
....................................................................................................................
Betowała Niebieska





poniedziałek, 5 listopada 2012

Rozdział 4


Michałek uparł się w sprawie dzienniczka jak najprawdziwszy mały osiołek. Nic nie pomogły spokojne tłumaczenia Jacka, że mogą kupić go jutro, bo dzisiaj już wszyscy są zmęczeni.  Maluch piszczał dopóki Jimi nie zatrzymał samochodu.
- Pięknie, nie było mnie tylko dwa tygodnie, a wy już tak rozpuściliście dzieciaka, że wychodzi wam na głowę – warknął Jacek w stronę Zofii i Maxa. Tymczasem chłopczyk skorzystał z chwili nieuwagi i jak tylko sekretarz zaparkował auto, szybko odpiął pasy mocujące go do fotelika i otwarł drzwi samochodu. Popatrzył na Norra i wymownie wyciągnął rączkę.
- Pomóż ci wybrać? – zapytał mężczyzna i podał mu banknot.
- Choć, tu mają bardzo ładne zeszyty – Michaś pociągnął go za kurtkę.
- Chwileczkę – zawołał za nimi Karski, gramoląc się z samochodu z naburmuszoną miną. – Nigdzie was samych razem nie puszczę. - Maluch podszedł do niego, chwycił za jedną rękę Maxa, a za drugą Jacka i z ogromnie zadowoloną minką podreptał do sklepu. Zofia przyglądała się tej zabawnej scence z ogromną uwagą, nie chcąc niczego przegapić, a w jej oczach pojawiły się wesołe ogniki. Podziwiała spryt malucha. Upiekł dwie pieczenie na jednym ogniu, a ofiary nawet się nie zorientowały. – Niesamowity z niego mały manipulator. Może uda mu się pogodzić tych dwóch starych bałwanów.

Po wejściu do sklepu Michaś zaczął przerzucać sterty zeszytów, aż w końcu wziął do rączki jeden i z uśmiechem podał sprzedawczyni. Zapłacił i dokładnie przeliczył otrzymaną resztę.
- Pokaż, jaki wybrałeś? -  Max zerknął na okładkę kajeciku, po czym odwrócił się do syna zaskoczony. – Tutaj jest tata, mama i dziecko – wskazał na obrazek. – Chyba coś ci się pomyliło.
- Wytłumaczę ci – powiedział poważnie maluch – to jesteś ty – wskazał na wysokiego czarnowłosego mężczyznę na rysunku, to ja – krętowłosy dzieciak rzeczywiście był do niego podobny.
- W takim razie osoba w sukience to Jacek, tak? – zagryzł usta Norr, usiłując ukryć rozbawienie. Zerknął na skrzywionego męża, wyraźnie oburzonego ich dyskusją.
- Zgadłeś, zgadłeś – zaczął podskakiwać radośnie Michaś. – Ma brązowe włoski jak tatuś, czekoladowe oczka i tak samo ładnie się uśmiecha. Ślicznie wygląda prawda? – zapytał podekscytowany malec.
- Masz rację jest niesamowicie słodziutki w tej różowej kiecce – Zgodził się z nim uśmiechnięty piosenkarz. Po czym obrzucił Karskiego taksującym spojrzeniem, które najdłużej zatrzymał na zgrabnym, opiętym ciasnym jeansami tyłku. - Jutro pójdziemy do sklepu, kupimy mu taką króciutką spódniczkę i będzie idealnie – potaknął chłopczykowi Norr, mrugając do coraz bardziej czerwonego ze złości męża. Po jego minie widać było, że ten głupi dowcip nie zostanie tak łatwo zapomniany. Kiedy wychodzili ze sklepu, mijający go Jacek wbił mu ukradkiem palce pod żebra.
- Policzymy się w domu dowcipnisiu – syknął po cichu, aby Michałek go nie usłyszał.

…………………………………………………………………………………………..

Najpierw wszyscy udali się do mieszkania Zofii na przygotowaną wcześniej przez kobietę kolację. Teraz wystarczyło tylko podgrzać smakowite potrawy. Mężczyźni zostali zatrudnieni do nakrycia stołu, aby nie plątali się pod nogami. Już po kwadransie całe towarzystwo siedziało w salonie, jak szumnie nazwała większy z dwóch swoich pokoi, Karska. Potrawy były naprawdę pyszne mimo, że dietetyczne ze względu na chorobę Jacka.  Jedli i rozmawiali przyciszonymi głosami. Wszyscy byli już zmęczeni, nawet Michaś smętnie grzebał widelcem w swoim deserze.
- Chyba powinniście już iść, mały zaraz uśnie i wpadnie pod stół – odezwała się Zofia na widok kiwającego się na krześle chłopczyka.
- Jak wy się tutaj wszyscy pomieścicie? – zapytał zaciekawiony Jacek, wbijając w kobietę brązowe oczy.
- Damy radę – uśmiechnęła się do niego niewinnie ciotka – Jimi może rozłożyć się na kanapie, a Max śpi przecież u ciebie.
- Chwileczkę, dlaczego to właśnie ja mam przenocować tego drania? – warknął na nią zdenerwowany mężczyzna. – Nie mieliście prawa zdecydować o tym za moimi plecami.
- Tatusiu, nie denerwuj się, słyszałeś jak lekarz mówił, że musisz mieć spokój i dużo wypoczywać – odezwał się cieniutkim głosikiem Michałek. – Max będzie nam pomagał, bo tobie nie wolno nic robić. Obiecałem mu, że będziesz go uczył jak być tatusiem.
- Mowy nie ma – odezwał się Jacek i wbił w piosenkarza gniewne spojrzenie. – Niech sobie znajdzie innego nauczyciela lub nauczycielkę. Zawsze był dobry nawiązywaniu nowych znajomości – dodał złośliwie.
- Ale ty jesteś królem tatusiów – powiedział cichutko chłopczyk – zawsze mówiłeś, że trzeba się uczyć od najlepszych – usteczka zaczęły mu drżeć i ułożyły się w podkówkę. Pociągał noskiem, starając się ukryć pojawiające się w kącikach oczu łezki.

- Kochanie, Max jest bardzo dużym facetem i w twoim łóżeczku się nie zmieści. Gdzie go ulokujemy, bo nie wypada, żeby gość leżał na podłodze? – tłumaczył łagodnie Karski, głaskając chłopczyka po ciemnej główce.
- Twoja wersalka jest dwuosobowa, tak twierdziła pani w sklepie meblowym jak ją kupowaliśmy – odezwał się malec. – A Patryk mówił, że rodzice muszą spać razem, żeby mogli zrobić dzidziusia. Ja bym bardzo chciał mieć braciszka. Nauczyłbym go grać w piłkę, chodzilibyśmy razem na basen – rozmarzył się chłopiec. – Będę ci pomagał zmieniać pieluszki – wbił w Jacka pełne nadziei spojrzenie. Mężczyzna patrzył na syna kompletnie oszołomiony z otwartymi ze zdumienia ustami. Najwyraźniej chwyciło mu mowę. Dalekosiężne plany malucha spowodowały kompletny chaos w jego mózgu i chyba spowodowały jakieś zwarcie. Patrzył na chłopczyka mrugając oczami, nie mając pojęcia w jaki sposób dzieciak doszedł do takich dziwnych wniosków.

- Michasiu – wyszeptał z trudem przez zaciśnięte gardło – przecież ty wcale nie znasz Maxa, a chcesz żeby teraz z nami mieszkał.

- Ale to mój tatuś, tak powiedzieliście! – krzyknął chłopczyk ocierając łzy piąstkami – I chcę go poznać! Wszystkie dzieci w przedszkolu mają dwoje rodziców, a jak nie chcecie zrobić braciszka to siostrzyczka też może być – rozpłakał się na dobre Michaś.

- Mój boże! – Jęknął Jacek łapiąc się za głowę. – Te dzisiejsze dzieci są przerażające! – Powiódł wzrokiem po równie zaskoczonych co on biesiadnikach. - Nie róbcie takich głupich min, założę się, że część tych pomysłów to wasza wina. – No dobrze skarbie, przestań już płakać – zwrócił się do malucha - skoro tak ci na tym zależy, to go przygarniemy na próbę. Będę mu stawiał oceny za wszystko co zrobi w tym pięknym dzienniczku, jak pod koniec dnia się okaże, że ma same dwóje, to zleję go trzepaczką do dywanów. A teraz pójdziemy już do domu – westchnął zrezygnowany i skinął na Maxa, żeby poszedł za nimi. Norr wziął uśmiechniętego syna za rączkę i pomógł mu ubrać kurteczkę. - Zadziwiające jak szybko zmieniają się u niego emocje - pomyślał.

- Wiesz – szepnął Michaś – nie bój się. Schowam tą trzepaczkę, żeby tata jej nie znalazł. Mam taką skrytkę na podwórku – mrugnął do mężczyzny konspiracyjnie. Max wziął go na ręce i podążył za burczącym coś do siebie mężem. Nastawił ciekawie ucho i wyłapał kilka wyrazów.

- Jakim cudem ja się w to wplątałem? A takie miałem spokojne, poukładane życie! Mogłem wyjść za tego księgowego zamiast wydziwiać, był nawet całkiem przystojny – mamrotał dalej Jacek.

- Jakiego księgowego? – Norr zagrodził mu drogę i wpatrywał się w niego groźnie. – Wie, że masz męża?
- Odczep się – fuknął na niego Karski – też mi się malowany mąż znalazł. Zrobię co będę chciał – pokazał mu język Jacek.

- Tatusiu, w przedszkolu pani Krysia za wystawianie jęzorka stawia do kąta – odezwał się niespodziewanie Michaś karcącym tonem.

- Jeny, teraz mam dwóch pouczających mnie facetów. Boże, dlaczego nie uczyniłeś mnie hetetykiem, żadna kobieta nie byłaby na pewno tak upierdliwa – wyjęczał Jacek, przyśpieszając kroku i omijając zwinnie Maxa.

……………………………………………………………………………………………………..

 Po przyjściu do mieszkania Karskiego Max z Michasiem zajęli się oglądaniem kreskówek, a bardzo już zmęczony Jacek udał się do łazienki, aby wziąć prysznic. Rozbieranie szło mu wyjątkowo opornie, był o wiele słabszy niż przypuszczał. Szybko się umył, okręcił ręcznikiem i gdy zaczął rozglądać się za piżamą zakręciło mu się mocno w głowie. Usiadł ciężko na brzegu wanny, nie wiedząc co dalej robić. Nie chciał, żeby Norr widział go w takim stanie. Będzie miał kolejny argument, aby zabrać go do USA. Spróbował wstać, ale zaraz się zachwiał. Szybko doszedł do wniosku, że sam nie da sobie rady. Mimo wszystko lepiej poprosić o pomoc, niż coś sobie złamać na śliskich kafelkach.
- Max! – krzyknął. – Pozwól tu na chwilę! – Ledwie zdążył to powiedzieć, a w drzwiach zjawił się zaniepokojony piosenkarz. Spojrzał na bladą twarz męża i zmarszczył brwi. Zdjął z wieszaka puszysty, frotowy szlafrok i podszedł do słaniającego się na nogach chłopaka. Delikatnie otulił mokre ciało Jacka miękką materią, potem wziął go na ręce i ruszył z nim do sypialni.
– Nie wygłupiaj się, nie jestem jakąś  przewrażliwioną księżniczką – obruszył się zmieszany chłopak, a na jego szczupłej twarzy pojawiły się rumieńce. Czuł się strasznie zażenowany całą sytuacją, tym bardziej, że pod szlafrokiem był zupełnie nagi.
- Bądź grzeczny, bo poskarżę się na ciebie Michasiowi. Zresztą byłaby z ciebie całkiem słodka księżniczka – uśmiechnął się Norr, patrząc na rozchylone, pełne usta chłopaka. Wyglądały tak kusząco, że miał ochotę natychmiast ich spróbować. – O czym ja myślę, przecież on ledwie żyję! Ale ze mnie zbok!

- Głupek – zaczerwienił się chłopak i ukrył buzię w koszuli męża. Max zaniósł go do pokoju i ostrożnie położył na łóżku. Udał się do kuchni skąd wrócił po chwili ze szklanką zaleconych przez lekarza gorących ziółek.

- Odpoczywaj, zajmę się małym – rzucił, nie mogąc oderwać wzroku od smukłej szyi chłopaka, wygiętej teraz we wdzięczny łuk, kiedy odchylając głowę pił przyniesiony przez niego napój. Westchnął głęboko i wycofał się pośpiesznie z sypialni. – Muszę się czymś zająć zanim zrobię coś naprawdę głupiego! Dawno nie uprawiałem seksu i pewnie dlatego mi tak odbija! – zastanawiał się Norr, mocno zaskoczony siłą swoich reakcji. Z natury był bardzo namiętnym mężczyzną i miał pod tym względem spore wymagania. Zawsze jednak potrafił się skutecznie opanować. Miał żelazną wolę. Jednak w tym szczuplutkim chłopaku było coś, co kompletnie wytrącało go z równowagi. Musiał się uspokoić, bo serce zaczynało mu gwałtownie bić na samo wspomnienie tych rozkosznych ust. Z takimi sprzecznymi myślami poszedł do pokoju Michałka, który przysypiał już na dywanie.

- Hej, kruszyno – podniósł malca i posadził na krześle. – Ubierzemy piżamkę, bo z mycia to chyba nic już nie będzie – szepnął widząc, że chłopczyk nie otworzył nawet oczu. Przebrał go i położył do łóżeczka. Zgasił światło, pozostawiając tylko nocną lampkę. Pocałował go w ciepłe, miękkie czółko uśmiechając się do siebie. Energiczny i pyskaty zazwyczaj Michaś wyglądał teraz jak mały, niewinny aniołek. – Kto by pomyślał, że to taki spryciarz. Charakterek to chyba odziedziczył po mnie. Jeszcze nam pokaże na co go stać. Twardo zasnął, więc chyba mogę już iść zrobić sobie długą, relaksującą kąpiel. – Myślał rozbawiony Norr, obserwując śpiącego synka. Uspokojony i rozluźniony podniósł się z podłogi. Poszedł z powrotem do sypialni, gdzie zostawił swoje rzeczy. Spojrzał na łóżko na którym leżał Jacek i wszystkie jego dobre chęci zniknęły jak zaczarowane. Mąż spał na brzuchu z szeroko rozrzuconymi nogami ubrany tylko w biały szlafrok, który teraz podwinął się do góry ukazując wpiętą, kuszącą pupę. Aksamitna, jędrna skóra lśniła w świetle lampy wprost zapraszając, aby jej dotknąć. Dwie krągłe, gładkie półkule kpiły sobie z wysiłków Maxa usiłującego za wszelką cenę opanować swoje rozszalałe od nowa zmysły. Wpatrywał się w ponętny tyłek męża oddychając coraz szybciej. Czuł jak cała krew spływa mu w dół, a penis gwałtownie powiększa swoją objętość i próbuje przebić się przez materiał spodni.

-Jeden, dwa, trzy barany, cztery barany – zaczął liczyć szeptem zdesperowany mężczyzna. Jakby na złość Maxowi, Jacek w tym momencie poruszył się kręcąc zachęcająco biodrami i przesuwając po pościeli długie, zgrabne, ładnie umięśnione nogi. – Cholera – jęknął rozpaczliwie Norr. Zamknął oczy i po omacku udał się do łazienki. W ekspresowym tempie zrzucił ubranie i wszedł do kabiny prysznicowej. Puścił ciepłą wodę,ujął w dłoń nabrzmiałego członka i cały zadrżał od doznawanej przyjemności. Wystarczyło tylko kilka wprawnych ruchów ręką, żeby doszedł gwałtownie wyginając ciało w łuk z imieniem męża na ustach. Oparł się ciężko o przeźroczyste  ścianki nie mogąc uwierzyć w to co się stało. Przecież był już dojrzałym mężczyzną, więc dlaczego do jasnego gwinta zaczął nagle szaleć jak niewyżyty nastolatek. Piosenkarz nie mógł zrozumieć co w niego tak nagle wstąpiło. Nigdy się tak nie zachowywał. Jeśli tak dalej pójdzie, to czekają go naprawdę trudne dni. Przebywanie z Karskim w tym małym mieszkanku może okazać się dla niego zbyt dużym wyzwaniem.
...........................................................................................
Betowała Niebieska