poniedziałek, 5 listopada 2012

Rozdział 4


Michałek uparł się w sprawie dzienniczka jak najprawdziwszy mały osiołek. Nic nie pomogły spokojne tłumaczenia Jacka, że mogą kupić go jutro, bo dzisiaj już wszyscy są zmęczeni.  Maluch piszczał dopóki Jimi nie zatrzymał samochodu.
- Pięknie, nie było mnie tylko dwa tygodnie, a wy już tak rozpuściliście dzieciaka, że wychodzi wam na głowę – warknął Jacek w stronę Zofii i Maxa. Tymczasem chłopczyk skorzystał z chwili nieuwagi i jak tylko sekretarz zaparkował auto, szybko odpiął pasy mocujące go do fotelika i otwarł drzwi samochodu. Popatrzył na Norra i wymownie wyciągnął rączkę.
- Pomóż ci wybrać? – zapytał mężczyzna i podał mu banknot.
- Choć, tu mają bardzo ładne zeszyty – Michaś pociągnął go za kurtkę.
- Chwileczkę – zawołał za nimi Karski, gramoląc się z samochodu z naburmuszoną miną. – Nigdzie was samych razem nie puszczę. - Maluch podszedł do niego, chwycił za jedną rękę Maxa, a za drugą Jacka i z ogromnie zadowoloną minką podreptał do sklepu. Zofia przyglądała się tej zabawnej scence z ogromną uwagą, nie chcąc niczego przegapić, a w jej oczach pojawiły się wesołe ogniki. Podziwiała spryt malucha. Upiekł dwie pieczenie na jednym ogniu, a ofiary nawet się nie zorientowały. – Niesamowity z niego mały manipulator. Może uda mu się pogodzić tych dwóch starych bałwanów.

Po wejściu do sklepu Michaś zaczął przerzucać sterty zeszytów, aż w końcu wziął do rączki jeden i z uśmiechem podał sprzedawczyni. Zapłacił i dokładnie przeliczył otrzymaną resztę.
- Pokaż, jaki wybrałeś? -  Max zerknął na okładkę kajeciku, po czym odwrócił się do syna zaskoczony. – Tutaj jest tata, mama i dziecko – wskazał na obrazek. – Chyba coś ci się pomyliło.
- Wytłumaczę ci – powiedział poważnie maluch – to jesteś ty – wskazał na wysokiego czarnowłosego mężczyznę na rysunku, to ja – krętowłosy dzieciak rzeczywiście był do niego podobny.
- W takim razie osoba w sukience to Jacek, tak? – zagryzł usta Norr, usiłując ukryć rozbawienie. Zerknął na skrzywionego męża, wyraźnie oburzonego ich dyskusją.
- Zgadłeś, zgadłeś – zaczął podskakiwać radośnie Michaś. – Ma brązowe włoski jak tatuś, czekoladowe oczka i tak samo ładnie się uśmiecha. Ślicznie wygląda prawda? – zapytał podekscytowany malec.
- Masz rację jest niesamowicie słodziutki w tej różowej kiecce – Zgodził się z nim uśmiechnięty piosenkarz. Po czym obrzucił Karskiego taksującym spojrzeniem, które najdłużej zatrzymał na zgrabnym, opiętym ciasnym jeansami tyłku. - Jutro pójdziemy do sklepu, kupimy mu taką króciutką spódniczkę i będzie idealnie – potaknął chłopczykowi Norr, mrugając do coraz bardziej czerwonego ze złości męża. Po jego minie widać było, że ten głupi dowcip nie zostanie tak łatwo zapomniany. Kiedy wychodzili ze sklepu, mijający go Jacek wbił mu ukradkiem palce pod żebra.
- Policzymy się w domu dowcipnisiu – syknął po cichu, aby Michałek go nie usłyszał.

…………………………………………………………………………………………..

Najpierw wszyscy udali się do mieszkania Zofii na przygotowaną wcześniej przez kobietę kolację. Teraz wystarczyło tylko podgrzać smakowite potrawy. Mężczyźni zostali zatrudnieni do nakrycia stołu, aby nie plątali się pod nogami. Już po kwadransie całe towarzystwo siedziało w salonie, jak szumnie nazwała większy z dwóch swoich pokoi, Karska. Potrawy były naprawdę pyszne mimo, że dietetyczne ze względu na chorobę Jacka.  Jedli i rozmawiali przyciszonymi głosami. Wszyscy byli już zmęczeni, nawet Michaś smętnie grzebał widelcem w swoim deserze.
- Chyba powinniście już iść, mały zaraz uśnie i wpadnie pod stół – odezwała się Zofia na widok kiwającego się na krześle chłopczyka.
- Jak wy się tutaj wszyscy pomieścicie? – zapytał zaciekawiony Jacek, wbijając w kobietę brązowe oczy.
- Damy radę – uśmiechnęła się do niego niewinnie ciotka – Jimi może rozłożyć się na kanapie, a Max śpi przecież u ciebie.
- Chwileczkę, dlaczego to właśnie ja mam przenocować tego drania? – warknął na nią zdenerwowany mężczyzna. – Nie mieliście prawa zdecydować o tym za moimi plecami.
- Tatusiu, nie denerwuj się, słyszałeś jak lekarz mówił, że musisz mieć spokój i dużo wypoczywać – odezwał się cieniutkim głosikiem Michałek. – Max będzie nam pomagał, bo tobie nie wolno nic robić. Obiecałem mu, że będziesz go uczył jak być tatusiem.
- Mowy nie ma – odezwał się Jacek i wbił w piosenkarza gniewne spojrzenie. – Niech sobie znajdzie innego nauczyciela lub nauczycielkę. Zawsze był dobry nawiązywaniu nowych znajomości – dodał złośliwie.
- Ale ty jesteś królem tatusiów – powiedział cichutko chłopczyk – zawsze mówiłeś, że trzeba się uczyć od najlepszych – usteczka zaczęły mu drżeć i ułożyły się w podkówkę. Pociągał noskiem, starając się ukryć pojawiające się w kącikach oczu łezki.

- Kochanie, Max jest bardzo dużym facetem i w twoim łóżeczku się nie zmieści. Gdzie go ulokujemy, bo nie wypada, żeby gość leżał na podłodze? – tłumaczył łagodnie Karski, głaskając chłopczyka po ciemnej główce.
- Twoja wersalka jest dwuosobowa, tak twierdziła pani w sklepie meblowym jak ją kupowaliśmy – odezwał się malec. – A Patryk mówił, że rodzice muszą spać razem, żeby mogli zrobić dzidziusia. Ja bym bardzo chciał mieć braciszka. Nauczyłbym go grać w piłkę, chodzilibyśmy razem na basen – rozmarzył się chłopiec. – Będę ci pomagał zmieniać pieluszki – wbił w Jacka pełne nadziei spojrzenie. Mężczyzna patrzył na syna kompletnie oszołomiony z otwartymi ze zdumienia ustami. Najwyraźniej chwyciło mu mowę. Dalekosiężne plany malucha spowodowały kompletny chaos w jego mózgu i chyba spowodowały jakieś zwarcie. Patrzył na chłopczyka mrugając oczami, nie mając pojęcia w jaki sposób dzieciak doszedł do takich dziwnych wniosków.

- Michasiu – wyszeptał z trudem przez zaciśnięte gardło – przecież ty wcale nie znasz Maxa, a chcesz żeby teraz z nami mieszkał.

- Ale to mój tatuś, tak powiedzieliście! – krzyknął chłopczyk ocierając łzy piąstkami – I chcę go poznać! Wszystkie dzieci w przedszkolu mają dwoje rodziców, a jak nie chcecie zrobić braciszka to siostrzyczka też może być – rozpłakał się na dobre Michaś.

- Mój boże! – Jęknął Jacek łapiąc się za głowę. – Te dzisiejsze dzieci są przerażające! – Powiódł wzrokiem po równie zaskoczonych co on biesiadnikach. - Nie róbcie takich głupich min, założę się, że część tych pomysłów to wasza wina. – No dobrze skarbie, przestań już płakać – zwrócił się do malucha - skoro tak ci na tym zależy, to go przygarniemy na próbę. Będę mu stawiał oceny za wszystko co zrobi w tym pięknym dzienniczku, jak pod koniec dnia się okaże, że ma same dwóje, to zleję go trzepaczką do dywanów. A teraz pójdziemy już do domu – westchnął zrezygnowany i skinął na Maxa, żeby poszedł za nimi. Norr wziął uśmiechniętego syna za rączkę i pomógł mu ubrać kurteczkę. - Zadziwiające jak szybko zmieniają się u niego emocje - pomyślał.

- Wiesz – szepnął Michaś – nie bój się. Schowam tą trzepaczkę, żeby tata jej nie znalazł. Mam taką skrytkę na podwórku – mrugnął do mężczyzny konspiracyjnie. Max wziął go na ręce i podążył za burczącym coś do siebie mężem. Nastawił ciekawie ucho i wyłapał kilka wyrazów.

- Jakim cudem ja się w to wplątałem? A takie miałem spokojne, poukładane życie! Mogłem wyjść za tego księgowego zamiast wydziwiać, był nawet całkiem przystojny – mamrotał dalej Jacek.

- Jakiego księgowego? – Norr zagrodził mu drogę i wpatrywał się w niego groźnie. – Wie, że masz męża?
- Odczep się – fuknął na niego Karski – też mi się malowany mąż znalazł. Zrobię co będę chciał – pokazał mu język Jacek.

- Tatusiu, w przedszkolu pani Krysia za wystawianie jęzorka stawia do kąta – odezwał się niespodziewanie Michaś karcącym tonem.

- Jeny, teraz mam dwóch pouczających mnie facetów. Boże, dlaczego nie uczyniłeś mnie hetetykiem, żadna kobieta nie byłaby na pewno tak upierdliwa – wyjęczał Jacek, przyśpieszając kroku i omijając zwinnie Maxa.

……………………………………………………………………………………………………..

 Po przyjściu do mieszkania Karskiego Max z Michasiem zajęli się oglądaniem kreskówek, a bardzo już zmęczony Jacek udał się do łazienki, aby wziąć prysznic. Rozbieranie szło mu wyjątkowo opornie, był o wiele słabszy niż przypuszczał. Szybko się umył, okręcił ręcznikiem i gdy zaczął rozglądać się za piżamą zakręciło mu się mocno w głowie. Usiadł ciężko na brzegu wanny, nie wiedząc co dalej robić. Nie chciał, żeby Norr widział go w takim stanie. Będzie miał kolejny argument, aby zabrać go do USA. Spróbował wstać, ale zaraz się zachwiał. Szybko doszedł do wniosku, że sam nie da sobie rady. Mimo wszystko lepiej poprosić o pomoc, niż coś sobie złamać na śliskich kafelkach.
- Max! – krzyknął. – Pozwól tu na chwilę! – Ledwie zdążył to powiedzieć, a w drzwiach zjawił się zaniepokojony piosenkarz. Spojrzał na bladą twarz męża i zmarszczył brwi. Zdjął z wieszaka puszysty, frotowy szlafrok i podszedł do słaniającego się na nogach chłopaka. Delikatnie otulił mokre ciało Jacka miękką materią, potem wziął go na ręce i ruszył z nim do sypialni.
– Nie wygłupiaj się, nie jestem jakąś  przewrażliwioną księżniczką – obruszył się zmieszany chłopak, a na jego szczupłej twarzy pojawiły się rumieńce. Czuł się strasznie zażenowany całą sytuacją, tym bardziej, że pod szlafrokiem był zupełnie nagi.
- Bądź grzeczny, bo poskarżę się na ciebie Michasiowi. Zresztą byłaby z ciebie całkiem słodka księżniczka – uśmiechnął się Norr, patrząc na rozchylone, pełne usta chłopaka. Wyglądały tak kusząco, że miał ochotę natychmiast ich spróbować. – O czym ja myślę, przecież on ledwie żyję! Ale ze mnie zbok!

- Głupek – zaczerwienił się chłopak i ukrył buzię w koszuli męża. Max zaniósł go do pokoju i ostrożnie położył na łóżku. Udał się do kuchni skąd wrócił po chwili ze szklanką zaleconych przez lekarza gorących ziółek.

- Odpoczywaj, zajmę się małym – rzucił, nie mogąc oderwać wzroku od smukłej szyi chłopaka, wygiętej teraz we wdzięczny łuk, kiedy odchylając głowę pił przyniesiony przez niego napój. Westchnął głęboko i wycofał się pośpiesznie z sypialni. – Muszę się czymś zająć zanim zrobię coś naprawdę głupiego! Dawno nie uprawiałem seksu i pewnie dlatego mi tak odbija! – zastanawiał się Norr, mocno zaskoczony siłą swoich reakcji. Z natury był bardzo namiętnym mężczyzną i miał pod tym względem spore wymagania. Zawsze jednak potrafił się skutecznie opanować. Miał żelazną wolę. Jednak w tym szczuplutkim chłopaku było coś, co kompletnie wytrącało go z równowagi. Musiał się uspokoić, bo serce zaczynało mu gwałtownie bić na samo wspomnienie tych rozkosznych ust. Z takimi sprzecznymi myślami poszedł do pokoju Michałka, który przysypiał już na dywanie.

- Hej, kruszyno – podniósł malca i posadził na krześle. – Ubierzemy piżamkę, bo z mycia to chyba nic już nie będzie – szepnął widząc, że chłopczyk nie otworzył nawet oczu. Przebrał go i położył do łóżeczka. Zgasił światło, pozostawiając tylko nocną lampkę. Pocałował go w ciepłe, miękkie czółko uśmiechając się do siebie. Energiczny i pyskaty zazwyczaj Michaś wyglądał teraz jak mały, niewinny aniołek. – Kto by pomyślał, że to taki spryciarz. Charakterek to chyba odziedziczył po mnie. Jeszcze nam pokaże na co go stać. Twardo zasnął, więc chyba mogę już iść zrobić sobie długą, relaksującą kąpiel. – Myślał rozbawiony Norr, obserwując śpiącego synka. Uspokojony i rozluźniony podniósł się z podłogi. Poszedł z powrotem do sypialni, gdzie zostawił swoje rzeczy. Spojrzał na łóżko na którym leżał Jacek i wszystkie jego dobre chęci zniknęły jak zaczarowane. Mąż spał na brzuchu z szeroko rozrzuconymi nogami ubrany tylko w biały szlafrok, który teraz podwinął się do góry ukazując wpiętą, kuszącą pupę. Aksamitna, jędrna skóra lśniła w świetle lampy wprost zapraszając, aby jej dotknąć. Dwie krągłe, gładkie półkule kpiły sobie z wysiłków Maxa usiłującego za wszelką cenę opanować swoje rozszalałe od nowa zmysły. Wpatrywał się w ponętny tyłek męża oddychając coraz szybciej. Czuł jak cała krew spływa mu w dół, a penis gwałtownie powiększa swoją objętość i próbuje przebić się przez materiał spodni.

-Jeden, dwa, trzy barany, cztery barany – zaczął liczyć szeptem zdesperowany mężczyzna. Jakby na złość Maxowi, Jacek w tym momencie poruszył się kręcąc zachęcająco biodrami i przesuwając po pościeli długie, zgrabne, ładnie umięśnione nogi. – Cholera – jęknął rozpaczliwie Norr. Zamknął oczy i po omacku udał się do łazienki. W ekspresowym tempie zrzucił ubranie i wszedł do kabiny prysznicowej. Puścił ciepłą wodę,ujął w dłoń nabrzmiałego członka i cały zadrżał od doznawanej przyjemności. Wystarczyło tylko kilka wprawnych ruchów ręką, żeby doszedł gwałtownie wyginając ciało w łuk z imieniem męża na ustach. Oparł się ciężko o przeźroczyste  ścianki nie mogąc uwierzyć w to co się stało. Przecież był już dojrzałym mężczyzną, więc dlaczego do jasnego gwinta zaczął nagle szaleć jak niewyżyty nastolatek. Piosenkarz nie mógł zrozumieć co w niego tak nagle wstąpiło. Nigdy się tak nie zachowywał. Jeśli tak dalej pójdzie, to czekają go naprawdę trudne dni. Przebywanie z Karskim w tym małym mieszkanku może okazać się dla niego zbyt dużym wyzwaniem.
...........................................................................................
Betowała Niebieska






10 komentarzy:

  1. Coś mi się szybko ta notka skończy|a:( a|e mistrzostwo. Michaś jest świetny taki manipu|ator a|e to im dobrze zrobi bo może się szybko pogodzą. Sypia|nia też niez|a, życzę Maxowi dobrej nocy:D mam nadzieje że nowa notka szybko i będzie trochę jeszcze o ich przesz|ości. Dużo weny:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Michaś jest słodki a te jego wszystkie teksty są zabójcze. Jednak takie są właśnie małe dzieci.
    Uuu to Max ma problem,mam nadzieje, że Jacek nie da się mu tak łatwo.

    OdpowiedzUsuń
  3. jejuuuu jestem w niebie XD naprawdę super *.* mam nadzieję że jakoś to będzie, Michałek jest megaaaa słodziak! i jaki mądrala ^^ da mężczyzną w kość oj da! :) A co do Norra i Jacka... nie wiem, ale widać że to co między nimi było NIE WYGASŁO, weny!!!!!! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Baedzo mi się podobał rozdział, nie wiem co ci w nim nie pasuje, był naprawdę pełen emocji, a płacz Michasia,,,,,
    Buuu szkoda mi było ,a nawet dalej jest Michasia,, miał rację, dzieci często mówią o swoich rodzicach w przedszkolu, musiało mu być przykro, tym bardziej teraz gdy poznał drugiego tatę, miałam ochotę płakać razem z nim,, mój aniołek,,
    ale co do dzienniczka haha, mały spryciarz,,,
    Jacek, Jacek Jacek i co ty robisz co? kusisz xD
    Pisz szybciutko dalej,,
    twoja Maru;3

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej,
    rozdział wspaniały, Michaś jest naprawdę wielkim manipulatorem, jego obydwoje rodzice jak to się mówi, będą skakać tak jak on im zagra.... Żadnego chowania trzepaczki!... ;] Och mina Maxa jak dowiedział się o jakimś księgowym, kręcący się obok Jacka była fenomenalna. Oj Max będzie miał bardzo ciężką noc, ale widać, że to co było między nimi kiedyś nie wygasło....
    Weny, weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  6. ojej *,* różowa kiecka mnie rozwaliła, tak samo jak mały manipulator ;P coś krótko tym razem... ;c wstawiaj jak najszybciej nn *.*


    Magnolia

    OdpowiedzUsuń
  7. wow to było coś *.* strasznie dobrze mi się czytało i aawww ja chcę więcej, o wiele więcej kolejnych rozdzialików :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Ooki. Więc tak: skoro mieszkanie Jacka ma 40m i składa się z 2 pokoi, kuchni i łazienki to sądzę, że ponieszczenia są niewielkie w związku z tym w łazience może być albo wanna , albo kabina prysznicowa. Chyba, że jest to wanna z nastawianym przesuwanym ,,parawanem''. A i Jackowi chodziło chyba o heteryka a nie heretyka ;-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Hejeczka,
    wspaniały rozdział, jaki sprytny malec, ale ma plany... braciszka albo ostatecznie siostrzyczka... żelazna wola Maxa poszła sobie w las... ;)
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Zośka

    OdpowiedzUsuń