wtorek, 27 listopada 2012

Rozdział 9


Zofia z Martą trochę niefortunnie wybrały miejsce spaceru. Usiadły w ogrodzie na ławeczce i usiłowały wspólnymi siłami zainteresować chłopca pływającymi w oczku wodnym czerwonym karpiami. Michaś chwilę się przyglądał pływającym rybkom, ale bardzo szybko ta zabawa mu się znudziła. Usiadł pomiędzy kobietami i wyciągnął z kieszeni batonika.
- Aaa…- dobiegł ich nagle, gdzieś z góry, przeraźliwy kwik Maxa.  Kobiety teraz dopiero zorientowały się, że siedzą bezpośredni pod oknem sypialni Norra, gdzie właśnie odbywa się egzekucja. Po serii zupełnie niemęskich pisków i odgłosów uderzeń nastała cisza.
- Musimy iść do kuchni – odezwał się niespodziewanie chłopczyk i ujął je za ręce.
- Chyba nie zrobił mu dużej krzywdy? – zapytała niespokojnie gospodyni ruszając w stronę domu.
- Gdzie tam, Jacek jest łatwopalny, ale złość szybko mu przechodzi. Na pewno Maxowi nic nie będzie – odpowiedziała jej Zosia, jej głos nie brzmiał jednak zbyt pewnie. Gdy tylko weszli do kuchni Michaś zaczął się rozglądać na wszystkie strony wyraźnie czegoś szukając.
- Proszę pani – zwrócił się z poważną minką do Marty – czy macie w domu żelowe okłady?
- Oczywiście, kilka zawsze jest w lodówce, ale po co ci one? – zapytała zaskoczona kobieta podchodząc do lodówki.
- Dla tatusia – wziął z jej ręki lekko zmrożony woreczek i niczego nie wyjaśniając pobiegł szybko na piętro. Kobiety spojrzały po sobie, zupełnie nie mając pojęcia o co mogło malcowi chodzić. Poszły za Michasiem ogromnie ciekawe co będzie robił z tym okładem. Wkrótce usłyszały wysoki głosik chłopczyka dochodzący z sypialni piosenkarza. Skradając się po cichu podeszły do drzwi i ostrożnie je uchyliły.  Scena, którą zobaczyły spowodowała, że obie wpakowały sobie pięści do ust, aby się nie roześmiać na głos.
- Tatusiu połóż się na brzuszku – komenderował Maxem synek. Mężczyzna bez sprzeciwu wykonał polecenie. Ulokował się wygodnie na kanapie trochę się krzywiąc na twarzy – Teraz się nie ruszaj – Chłopczyk wziął woreczek i położył mu delikatnie na pośladkach. – Bardzo cię boli? – zapytał troskliwie.
- Tylko troszeczkę – odpowiedział Norr ogromnie zmieszany i zaskoczony zachowaniem malucha.
- Mnie możesz powiedzieć, strasznie krzyczałeś – pociągnął noskiem Michaś. – Musiałeś być okropnie niegrzeczny, mnie tatuś dawał czasem klapsa jak zasłużyłem, ale zawsze byłem dzielny i nie płakałem.
- Chyba nie jestem taki odważny jak ty, skarbie – westchnął ciężko Max i chciał wstać, ale maluch mu na to nie pozwolił.
- Nie siadaj, ten żel bardzo pomaga na siniaki. Tatuś zawsze mi go przykładał jak się potłukłem – zatrzymał go Michałek. - Pogłaskam cię po głowie i przytulę, to będzie mniej bolało. Zaopiekuję się tobą.
- Dobrze kochanie, jesteś naprawdę świetną pielęgniarką – uśmiechnął się do niego mężczyzna. W tym momencie na korytarzu rozległ się jakiś hałas. Coś stuknęło i rozległ się stłumiony pisk. Zofia właśnie się poślizgnęła, upadła na kolana i niechcący pchnęła drzwi, które pod jej ciężarem się zatrzasnęły. Zerwała się natychmiast na równe nogi i zataczając ze śmiechu zbiegła po schodach na dół, za nią trzymając się za brzuch podążyła Marta. Zamknęły się w spiżarce, spojrzały na siebie i zaczęły rechotać na cały głos.
………………………………………………………………………

Tymczasem Jacek zmęczony wrażeniami położył się na chwilę i zasnął. Po dwóch godzinach obudził się w pełni wypoczęty i w dobrym humorze. Energia go rozpierała i miał ochotę zrobić sobie mały wypad na miasto. Przyszedł mu do głowy pewien pomysł i postanowił go natychmiast zrealizować. Zadzwonił do Jima, który pomógł mu wszystko zorganizować. Ubrał się szybko w obcisłe biodrowe jeansy, które nie do końca zakrywały jego pośladki oraz krótką koszulkę, cały czas podjeżdżająca do góry i odsłaniającą całkiem niezły kaloryferek. Trochę się bał jak to będzie wyglądało, ale od dawna miał chęć to zrobić.
Po trzech godzinach wrócił do domu i od razu pobiegł do sypialni obejrzeć swój nowy nabytek. Stanął przed lustrem i zaczął podziwiać rysunek wykonany przez mistrza tatuażu. Zsunął odrobinę spodnie, aby móc zobaczyć obrazek w pełni. Na jego lewym pośladku pysznił się niewielki, złotozielony, śliczny wąż owinięty wokół gałązki kwitnącej jabłoni. Wyglądał naprawdę pięknie, a jego łuski lśniły jak wypolerowane. Umieszczony specjalnie w strategicznym miejscu, tam gdzie zaczynał się pośladek, sprawiał, że każdy miał ochotę pociągnąć za spodnie, aby zobaczyć całość. Karski był zachwycony, rodzice nigdy nie pozwoliliby mu zrobić czegoś takiego. Teraz trzeba go zaprezentować szerszej widowni i sprawdzić czy będzie się podobał. Postanowił zabrać synka na pobliską plażę, na której jak twierdziła Marta, zazwyczaj było bardzo mało ludzi, jako że bogata dzielnica zamknięta była przed turystami. Poszedł poszukać synka. Michaś jak tylko usłyszał, że idą zobaczyć ocean zaczął piszczeć z radości. Najpierw jednak zjedli obiad. Przy okazji Jacek powiadomił gospodynię jak mają zamiar spędzić popołudnie, aby nikt się o nich nie martwił. Norra nie było w domu i miał wrócić dopiero wieczorem. Skoro Max tak sobie z nim pograł i nie pytając o zadnie przedstawił go całemu światu, to nie widział problemu w pokazaniu swojego tatuażu na plaży. Jeśli nawet jego sąsiedzi trochę się pośmieją to dziury w niebie nie będzie. Karski nie był zbyt odważny, ale chęć zrobienia na przekór mężowi zwyciężyła jego wrodzoną nieśmiałość. Uzbroił się w całą swoją śmiałość i z podniesioną wysoko głową pomaszerował z synkiem nad ocean. Bardzo szybko kompletnie zapomniał po co tutaj przyszedł. Michaś , który pierwszy raz widział morze nie pozwolił mu usiąść ani na chwilę. Szalał z radości i wciągnął natychmiast Jacka do wesołej zabawy. Po godzinie obaj byli już cali mokrzy i niesamowicie zmęczeni. Nie mieli pojęcia, że na plaży nie ma nikogo, kto nie obserwowałby ich z zainteresowaniem. Sąsiedzi Maxa bardzo szybko zorientowali się z kim mają do czynienia. Spora część opalających się osób nie mogła oderwać oczu od tyłka Karskiego i jego migoczącego w słońcu tatuażu. Powstawały pierwsze zakłady co takiego znajduje się poniżej linii spodni. Wykonano też kilka zdjęć, czego Jacek zupełnie nie zauważył zajęty synkiem.
Natomiast Max wrócił do domu o wiele wcześniej niż zapowiadał. Marta od razu zawiadomiła go o wycieczce męża. Norr natychmiast strasznie się zdenerwował, bojąc się o bezpieczeństwo swojej małej rodzinki. Doskonale wiedział jak bezwzględni potrafią być niektórzy fani i paparazzi.
- Jak mogłaś mu na to pozwolić – warczał na gospodynię – trzeba było wybić mu  to z głowy.
- Jacek nie jest tutaj więźniem, a ja wysłałam za nimi ochroniarzy, mają ich dyskretnie pilnować, więc przestań się po mnie wydzierać – odpowiedziała mu bynajmniej nie przestraszona Marta. - Jak się tak bardzo przejmujesz, to idź ich poszukać! – Maxowi nie trzeba było tego dwa razy powtarzać. Pobiegł do garażu, wsiadł do otwartego terenowego samochodu i pojechał w kierunku plaży. Wolniutko prowadził auto aleją wzdłuż oceanu i wypatrywał Jacka z Michasiem. Jak tylko ich dojrzał wyskoczył  na ulicę nawet nie otwierając drzwiczek. To co zobaczył jak podszedł bliżej, niezbyt mu się spodobało. Obaj panowie klęczeli na piasku i budowali zamek, tymczasem wszyscy wokoło gapili się jak zaczarowani na tyłek jego męża. Z początku nie bardzo mógł zrozumieć co ich aż do tego stopnia zafascynowało, ale kiedy się zbliżył natychmiast wszystko zrozumiał. Tatuaż lśnił i z daleka rzucał się w oczy, przyciągając wzrok do zgrabnych pośladków Jacka, a kiedy jeszcze do jego uszu doszły teksty o zawartych zakładach krew się w nim zagotowała. Czerwony z wściekłości podszedł do najbliższych, którzy akurat zwróceni byli do niego tyłem i nie zauważyli go w pierwszej chwili.
- Niech to szlag, co wy tutaj sami robicie? – syknął do męża.
- O Max, miałeś wrócić dopiero wieczorem – Karski zamrugał długimi rzęsami i zerknął na niego z najbardziej niewinną miną na jaką go było stać.
- Tatusiu – odezwał się z naganą w głosie Michaś – nie przeklinaj, bo to niegrzecznie. Znowu będę ci musiał robić okłady na pupę.
- Do samochodu, ale już! Marta czeka na was z kolacją! – warknął cicho, nie mogąc oderwać wzroku od krągłego pośladka Jacka. – Co ci przyszło do głowy, żeby zrobić coś takiego?! Ile ty masz lat, że cieszą cię takie bzdury? – objął męża zaborczo w pasie, wziął synka za rączkę i poprowadził ich w kierunku samochodu.
- A co, nie podoba ci się? – zapytał zasmucony mężczyzna, po jego ustach błąkał się jednak psotny uśmieszek. – Zachowujesz się jak zgred!
- Widzę, że nie masz pojęcia o co mi chodzi! Jutro będziesz miał okazję pooglądać sobie swój tyłek we wszystkich brukowcach, może wtedy coś do ciebie dotrze! – Norr otwarł drzwiczki do jeepa. – Boże, co za ludzie – obejrzał się do tyłu – dosłownie ślina kapie im z ust! Wsiadaj i lepiej nic się już nie odzywaj!
- Chcesz mnie nastraszyć? – zapytał zmieszany Jacek, który nie zauważył na plaży niczego dziwnego. Michaś usiadł obok niego na tylnym siedzeniu. Zapiął pasy z zainteresowaniem obserwując wymianę zdań między rodzicami.
- Oszukuj się dalej – zapalił silnik piosenkarz i z piskiem opon ruszył do domu. W ciągu kilku minut dojechali do domu. Jak tylko się zatrzymali chłopczyk pomachał im rączką i pobiegł prosto do kuchni.
- Pomogę Marcie piec rybki! – krzyknął do tatusiów i tyle go widzieli. Tymczasem obydwaj mężczyźni zaczęli wchodzić po schodach. Jacek, mocno zafrasowany słowami męża szedł pierwszy, a wkurzony i utyskujący cały czas Norr dwa kroki za nim.
- Och, przestań narzekać, zachowujesz się jak moja matka – jęknął w końcu Jacek i przyśpieszył, chcąc się pozbyć natręta. Maks nic się nie odezwał, bo myślami był już w innym wymiarze. Znowu został zahipnotyzowany przez kołyszący się tyłek męża. Wężyk na jego pośladku mrugał do niego zawadiacko rubinowymi ślepkami. Koszulka podniosła się do góry ukazując złocistą skórę. Do jego nozdrzy doszedł go zapach rozgrzanego słońcem ciała Jacka zmieszany z jakimś balsamem. Z każdym krokiem w jego spodniach robiło się coraz ciaśniej. Teraz potrafił myśleć tylko o tym, jak wyglądała mała gadzina w całej okazałości. Koniecznie musiał się tego dowiedzieć. Zaczął skradać się za podążającym do sypialni mężem i kiedy nieświadomy zagrożenia Karski wszedł do pokoju, Norr wślizgnął się tam za nim. Chwycił go mocno w tali i wziął na ręce. Zanim ten zdążył zareagować, leżał już na łóżku na brzuchu, a na jego udach siedział mąż i wpatrywał się w jego pośladki, jakby to było najwspanialsze dzieło sztuki.
- Max, co ty do cholery wyprawiasz! Złaź ze mnie napaleńcu! – krzyknął na niego, usiłując się uwolnić spod jego ciężaru.
- Muszę go zobaczyć! – odezwał się ochryple mężczyzna i pociągnął w dół spodnie Karskiego. – Niesamowite! – westchnął z zachwytu na widok dwóch jędrnych półkul, ozdobionych pięknym tatuażem.
 - A mówiłeś, że ci się nie podoba! – prychnął na niego Jacek rumieniąc się na twarzy. – Pogapiłeś się, a teraz możesz się wynosić!
- No coś ty! – zaprotestował Max i delikatnie zaczął gładzić jego tyłek opuszkami palców. – Danie jak w pięciogwiazdkowym hotelu – pochylił się i wbił zęby w  jędrną skórę na prawym pośladku, nadal głaszcząc wężyka drugą ręką.
- Ratunku! – zapiszczał Jacek wijąc się pod mężczyzną. Musiał natychmiast się uwolnić, bo jeszcze chwila i skończy jako posiłek dla tego kanibala. Czuł jak język męża zaczyna wędrować tam i z powrotem, wzbudzając w nim rozkoszne dreszcze. – Max ty głupku, ani się waż, wiem co ci chodzi po tej zboczonej głowie!
- Jesteś taki smaczny – wymruczał z zadowoleniem mężczyzna, nie zaprzestając swoich zabiegów. – Zrobię ci dobrze, przecież widzę, że masz ochotę.
- Spieprzaj! O kurwa! – kwiknął  Karski, kiedy poczuł jak wilgotne ciepło zagłębia się w jego rowek. Zaczął cały drżeć i mimowolnie rozsunął uda. Mężczyzna uniósł nieco do góry jego pupę, zmuszając go do uklęknięcia z czerwoną z zażenowania twarzą w ukrytą poduszce i ostrożnie rozchylił mu pośladki. Zaczął energicznie lizać jego rowek zataczając kółeczka wokół drżącej z oczekiwania dziurki. Jacek nawet nie wiedział kiedy przestał się wyrywać. Mgła pożądania przyćmiła mu oczy, mózg reagował już teraz tylko na płynące z jego ciała rozkoszne doznania. Oddychał coraz szybciej głośno posapując. Zaczął zatracać się w tych słodkich doznaniach. Minęło już tyle lat kiedy ostatnio czuł się tak wspaniale. Ile to razy śnił o tym nocami, budził się cały mokry, lepki od potu i własnej spermy. Max niespodziewanie wsunął mu czubek języka do szparki.
- Och… - krzyknął Jacek i poczuł jak jego twardy jak skała penis ociera się o prześcieradło jak szalony dążąc do spełnienia. Nie trzeba było czekać długo jak wytrysnął z głuchym jękiem i opadł bezwładnie na prześcieradło. Poczuł jak mąż całuje go czule w kark i łagodnie głaszcze po plecach.
- Zawsze do usług kochanie, jak byś miał ochotę na powtórkę wystarczy tylko powiedzieć – Uśmiechnął się do niego szeroko Max z niebezpiecznym błyskiem w oczach. - Twój tyłeczek to klasa sama w sobie.
- Pomarzyć sobie zawsze możesz! – warknął do niego zawstydzony Jacek, który nie miał pojęcia w jaki sposób dał się tak zmanipulować temu draniowi.
.....................................................................................
Betowała Niebieska

13 komentarzy:

  1. Cud, miód i orzeszki... No i Michałek z okładem dla tatusia hehe! Dzięki za szybką aktualizację i pozdeawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak już ci mówiłam na gg :)
    Rozdział był idealny... co z tego, że o tyłku Jacka xD no i o tyłku Max'a. Michaś świetnie zajął się tatusiem, oh mój mały Michaś <3
    A to wyjście na plażę i tatuaż xDhaha Tylko czekałam na powrót męża i jego wybuch ^^
    Nie mogę się doczekać tyłka Jacka w gazecie xD
    Pisz szybciutko;3
    Twoja Maru <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Po prostu uroczy rozdział. Michaś jak zwykle najlepszy maluszek i synek na świecie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Właśnie zaczęłam czytać to opowiadanie i co tu dużo mówić, jestem zachwycona. Masz naprawdę ciekawy styl pisania. No i nie da się ukryć tego, że nakarmiłaś wiecznie głodną m-pregomaniaczkę naprawdę dobrą historią.
    Tym bardziej, że w opowiadaniu oprócz m-prega pojawiają się również sceny humorystyczne, co zawsze cenię sobie w opowiadaniach. W końcu, w życiu jest wystarczająco wiele dramatów i miło jest się od nich oderwać przy jakimś miłym tekście.
    No dobrze, polałam troszkę miodku na duszę szanownej Autorki, to teraz pozwolę sobie na dwa słowa krytyki. Pierwszą rzeczą, która mi się nie podobała, to fakt, że Jacek uznaje klapsa za dopuszczalną formę karani syna. Dla mnie coś takiego jest... no po prostu nie do przyjęcia. Dzieci nie wolno bić, choćby nie wiem jak krnąbrne były. A , bądźmy szczerzy, Michaś należy raczej do dzieci dobrych, którym wystarczyło by samo upomnienie. A przynajmniej takie jest moje zdanie.
    No i druga sprawa. Nie bardzo się na tym znam, więc jeśli jest inaczej przyznam się do błędu i przeproszę. Ale wydaje mi się, że świeżo zrobiony tatuaż powinien być przez jakiś czas zakryty, np. ze względu na podrażnienie skóry po zabiegu. Dlatego zachowanie Jacka, który od razu po zrobieniu tatuażu udaje się na plażę, wydaje mi się zwyczajnie nie logiczne.
    Pozdrawiam i (nie)cierpliwie czekam na kolejny rozdział,
    Ariana_86

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od paru małych klapsów jeszcze nikt nie umarł, brednie o bezstresowym wychowaniu dzieci to mit. Nie było tu w żadnym wypadku mowy o znęcaniu, sama zauważyłaś na pewno jak chłopczyk pogodnie o tym opowiadał.
      Z tym tatuażem to masz rację , ale chyba można to trochę naciągnąć na potrzeby opowiadania.

      Usuń
    2. A kto mówi o bezstresowym wychowaniu? Kary za złe zachowanie się jak najbardziej należą. I wcale nie mówię, że klaps to znęcanie się. Dla mnie to taki wyraz bezsilności rodzica. Nie potrafi inaczej załatwić sprawy, więc bije. Ale jak wiadomo, każdy ma inne spojrzenie na tę sprawę i trzeba je szanować, nawet jeśli nam się nie podoba. Dla mnie klaps jest nie dopuszczalny, ale ostatecznie mogę zrozumieć takie karanie dziecka, o ile nie zostaną przekroczone granice. Lekki klaps (jaki dostał Michaś), z otwartej dłoni- OK. Ale gdy rodzic sięga na przykład po pas - nigdy.
      Na tatuaż zwróciłam uwagę, bo wydało mi się to nielogiczne. Co oczywiście nie znaczy, że nie można trochę nagiąć prawdy. Ot, choćby w ten sposób, że w owym alternatywnym świecie dostępne są nowe techniki robienia tatuaży. Takie bezbolesne.
      Pozdrawiam i czekan na kolejny rozdział. I to nie tylko tego opowiadania ;)
      Ariana_86

      Usuń
  5. To Było Zniewalające <3

    OdpowiedzUsuń
  6. No Jacek i tau|aż piękne. Mo i ta przygoda na p|aży która za pewnie będzie mia|a jeszcze swoje konsekwencje w gazetach a|e niech Max się jeszcze podenerwuje dobrze mu zrobi i nie będzie taki pewny siebie.
    Koniec mnie zadzi| i kurcze nie wiem, nawet nie myś|ę co będzie da|ej. Mimo to podoba|o mi się bardzo :)
    Dużo weny i chęci

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej,
    rozdział jest cudny, a ten tatuaż Jacka to naprawdę wzbudził sensację, oby tylko w tych brukowcach nie pojawiło się wiele nie miłych słów w stronę Jacka. W ogóle gdzie byli ci ochroniarze, powinni odgonić tłum gapiów od Jacka i Michałka. Zaczyna się robić coraz ciekawiej tutaj, Max musiał koniecznie zobaczyć ten tatuaż w całej okazałości..
    Weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  8. idealnie *.*
    Jacuś nie dobry mężuś kręcił dupcią na prawo i lewo a potem Max się tym kąskiem zainteresował ^^

    OdpowiedzUsuń
  9. kocham *.* weny proszę szybko dodaj kolejny rozdzialik :) weny kochana a ps: nie mogłam wcześniej wejść bo nie miałam neta :/

    OdpowiedzUsuń
  10. Ależ ja się rozleniwiłam...Wybacz. Jakoś nie miałam chęci do komentowania...
    Czy ja już wspominałam, że uwielbiam tego brzdąca? Jest zajebisty. Nic tylko go porwać do siebie.
    Jacek ma tatuaż! Ja wręcz UBÓSTWIAM tatuaże. Niestety sama na razie nie mogę sobie go zrobić *chlip* A taki piękny tatuaż jaki ma nasza ślicznotka to bym se walnęła bez zastanowienia. Wąż na kwitnącej jabłoni...no, nie dziwię się Max'owi. Nic tylko się gapić. I lizać. ;)
    Cóz, tatuaż był dobrym pomysłem. Jednak wyjście na plaże - nie. Jacek jeszcze chyba nie zdaje sobie sprawy z tego, że właśnie cały świat wie, że jest mężem piosenkarza.Ale nie martwmy się o to.Na pewno jutro już sobię to uświadomi midząc swój tyłek z zajebistym tatuażem na okłace gazety.^^ A Max to sobie chyba takie ujęcie oprawi i nad łóżkiem w pokoju powiesi. W ten sposób zawsze jak rano będzie wstawał to pierwszym co zobaczy będzie cudowne zdjęcie swego cudownego męża ze swoim cudownym dzieckiem. AW!
    No i nareszcie coś się między tą dwójką wydarzyło. Zaczynałam się martwić o Max'a. Ma męża i nawet nie popatrzy? Nie wliczam tutaj sceny z rozbieraniem. I już tak czekałam i czekałam, a tu ci taka niespodzianka! Cudna scena! Więcej takich. *.^
    Wężyk jest jako ten wąż co skusił niewiastę z Raju. Dał jej owoc, a ta się skusiła. Można powiedzieć, że w taki sam sposób skusił się Max. A wężyk na jabłonce se siedzi, więc możnaby to uznać za owoc.^^ Wkońcu i tak go ugryzł, nie? @q@
    To będzie tyle na dziś. Czekam z niecierpliwością na nową notkę.
    Weny i chęci.
    Strzałka,
    ~Tirea

    OdpowiedzUsuń
  11. Hejeczka,
    wspaniale, haha Michaś od razu biegnie aby pomóc tatusiowi w walce z bólem... ;) mmm... o tak całkiem smakowity kąsek, ochroniarze ciekawe gdzie się podziewają? bo powinni zareagować na robienie zdjęć jak i na takie zbiegowisko... no chyba że sami stoją z wywieszonymi jęzorami...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Zośka

    OdpowiedzUsuń